O kurczę, sprawdziłam co to i też w tym roku go mam. Mało bo mało, ale jest.

Marzenko mam to tałatajstwo na kilogramy ...wszyscy to maja ...własciwie w kazdym ogrodzie byłam tam to jest ....od zeszłego traktuje to jako element nasadzeń ...co sie da to wyplewie ...ale juz przestałam to zauwazać ...bo nie znam sposobu zeby to całkowicie wyplewic

Pamiętam Sebek kiedyś pisał, żeby wyrywać zanim zakwitnie i zacznie strzelać nasionami dookoła

marzenko calusa ci skladam w twe zabiegane lico

Mialam to dziadostwo w trawniku, tak samo jak zwykla koniczyne. Pomogl oprysk Fernando, oba chwasty zniknely, zostalo troche babki - ta dopiero jest niezniszczalna. No ale juz selektywne pryskanie na rabatach jest dosyc ciezko przeprowadzic...

Szczawik - pojawił się u mnie pierwszy raz. Dopiero w tym roku. Nie wiedziałam, że on taki uciążliwy.

Ruszyłam perz ze skarpy, chcąc go wypielić, a on mi do ogródka wszedł podstępnie. Jeżyny dzikie atakują ze zdwojoną siłą, wypełzają ze skarpy i czyhają.

Ale na szczęście to tylko chwasty przecież.

Dobrze, że jesteś ze swoim cudownym ogrodem (mnie jego widok zawsze zatyka, brak tchu z takiej porcji smaku).

Przerażają mnie te bukszpany jak czytam te wszystkie problemy. Ale one takie ładne są

Marzenko pięknie wygląda sesleria po cięciu

Marzenko to, że wręcz ubóstwiam Twój ogród to wiesz, ale pochwalić muszę bo jest pięknie.
Wygranej z ćmą życzę, u mnie tfu tfu spokój na razie, ale swoje już wywaliłem w tym roku

Co do szczawiku to ja sobie z nim dałem radę w niektórych miejscach, ale niestety wymaga to dużej systematyczności, niedopuszczania do ostrzału nasionami i dokładnemu wyrywaniu z tym korzonkiem palowym. Nie ukrywam, że na piaseczku robi się to zdecydowanie łatwiej. Tylko niech człowiek temu rok odpuści to wraca draństwo uparte

Marzenko dzięki Tobie sprawdzam codziennie bukszpany - u mnie na razie spokój, ale w razie W jestem uzbrojona i przygotowana.
Powiedz jak Twoje magnolie? Do moich przypałętało się chyba jakieś choróbsko...ma pomarszczone liście...i nowe pąki kwiatowe...

ana_art napisał(a)

Pamiętam Sebek kiedyś pisał, żeby wyrywać zanim zakwitnie i zacznie strzelać nasionami dookoła

Naprawdę?
Niech będzie



Jednak fakt jest jeden - u mnie już go nie ma, pozbyłem się A jakby nie było ogród prowadzę eksternistycznie od trzech lat

A jakbyście wzięły stary pędzelek po lakierze do paznokci (wiem, wiem - teraz ma się od tego ludzi ) i pomalowały liście octem? Skoro wyrwać się nie da to może da się spalić? W ten sposób pozbyłem się werbeny ze żwiru