Zaglądam do Was, a u siebie w wątku zastój.
Ale pogodę mam nie korzystną, huśtawka pogodowa raz mróz, raz odwilż, to deszcz, to śnieg.
Dzisiaj przespałam pół dnia, ale widać mi tego trzeba było.
Za oknem dodatkowo wietrznie, czego bardzo nie lubię.
Szczęściem z każdym dniem przybliżamy się do większego światła.
Bardzo lubię to zdjęcie . Przyznam się, że nasion werbeny nie zebrałam. Kiedy zrobiłam jedno podejście, wydawało mi się, że są jeszcze zupełnie niedojrzałe.
Pojechaliśmy 4 lata temu na wakacje do Mikoszewa. Gdy szliśmy na obiad właściciel złapał małego kociaka i mówi "znowu ktoś nam kota podrzucił. To już drugi a mój pies poprzedniego zagryzł". No i od razu padło pytanie czy możemy go wziąć do siebie do domku. Facet zajrzał pod ogon i mówi że to ona . Dostała imię Pucia, spędziła z nami resztę wakacji i przyjechała z nami do domu.
Po przyjeździe poszliśmy do weterynarza, na oględziny, poradę i szczepienie i okazało się że to on. Hi, Hi. Wyrósł na duże kocisko, 7 kg i bardzo charakterne. Im był większy tym bardziej ruchliwy. Zaczęliśmy go wypuszczać na balkon i pewnego razu okazało się, że kota na balkonie nie ma. Ale była panika. Potrafił zeskoczyć z ok. 2,5m i zejść do ogrodu. Wszedł na drzewo i nie umiał zejść. . M. wchodził po drabinie i go zdejmował. Jak miał ok. 9 miesięcy, był styczeń tak jak teraz i -10 st. i M wychodząc do pracy wziął kota na ręce aby go zanieść do domu na najbliższe 9 godz.. Kot zaczął syczeć i rzucił się z pazurami na twarz M. Krew się lała a M. ma blizny do dzisiaj . Temat zakończył się wykastrowaniem kota ale i tak gania wszystkie koty po okolicy i małe psy też. Jak zmieniłam weterynarza okazało się że Puciek jest tam ze słyszenia znany. Hi, Hi. I niestety nie lubi być głaskany. Paskuda wredny poluje na ptaki , myszy, nornice.
W wigilię potrafił wejść po drzewie na balkon do sąsiadki i dobrać się jej do szynki. Ona ma 3 koty u siebie i wszystkie się Pućka boją, potrafi je ganiać u nich w domu, spanko urządzić sobie u nich w szafie.
A tu Puciek przed omawianą rabatą z lilakami.
To na razie tyle z mojej strony dziękuję wszystkim, że możemy marzyć o wiośnie jak za oknem ciemno i do tego zimno
o różach pamiętam, pamiętam na razie muszę zająć się inną lekturą
pozdrawiam
zostawiam 30 kwietnia zawsze cieplej
Ewa ! pszczółka to fuksja po ok 1,5 tygodnia u mnie
miałam cudny kolor liści - widziałm że już wyprzedana
Agnieszko nie wiem jeśli chodzi o paprocie - skdś przywlekłam ta dalej to chyba zwykły piropusznik rozrasta się jak chwast a ja na to pozwalam albo nie, w ciągu roku tego dobrze bo było mokro, jak jest susza spora to gorzej bo muszą mieć wilgoć więć jak nie lejesz to zmarnieją i szybko - w tym roku było ok
stokrotki te kupowałm rok wcześniej do wiosennej dekoracji i w drugim roku były lepsze w gruncie ale chyba są dwuletnie to już po nich.
Ewa ja angielskich u nich nie kupowałam, przez 2 lata kupowałam fuksje i pelargonie strzępiaste i z kolorowymi lisćmi. Było wszystko ok . cudnie dostarczone ale musisz teraz zamawiać żeby jak najwcześniej dostać bo sadzonki duże nie są i potrzebują ze 2 tygodnie aby się zaaklimatyzować no i rosną.
Nie udały mi się te wiszące .
Ponadto zawsze mi było żal uszczykiwać i porosły karzaczory źle ułożone.
Mam z tym problem bo kiedy dostałam małe sadzonki od nich to za 2 tygodnie na targu były dorodne sadzonki taniej a z moimi musiałam jeszcze czekać
no ale, takich odmian jakie sobie wypatrzysz to nijak nie kupisz i tu jest pies pogrzebany
18 kwietnia
a te przechowałam i takie miałam też od nich - i właśnie trzeba było uszczykiwać żeby krzak był ładny a może źle nawoziłam i miałam piękne liście a może przenawoziłam
To jak spotkasz to proszę o cynk - a co sądzisz o Purple Rain ?
Stokrotki afrykańskiej nie miałam pewnie warto spróbować, a heliotrop miałam i czytałam wiele ludzi miało to samo kiepsko rósł i listki czerniały jakiś grzyb chyba jednak trudno przejść na rynku obok takiego spokojnie
W te donic stale nie wiem co posadzić nie wiem co do nich pasuje a co roku w sklepie są w różnych rozmiarach. Też je lubię
Ewa to podobnie jak ja, do koleusa mam słabość, a rojniki do pobitych donic upycham i stawiam w słońcu. Tak marzenia teraz są dobre potem jak dostanę głupiego rozumu to zapomnę co sobie zaplanowałam choć może nie bo już tyle błędów zrobiłam że czas na opamiętanie i cięcie kosztó.
Donica warzywna to ciekawe. Ja miałam ziołową ale zbyt długo piękna nie była ale nie o to szło.
Renia pokazała wczoraj adres do katalogu z jednorocznymi achhh i wypatrzyłam tam szarą donicę z werbeną białą płożacą,kurdybanka i kłosówkę miękką varieratus ochh !!
Okraszę tego posta fotkami
to było bezkosztowe - co miałam po zimie w ziemi wsadziałam - ale tak sobie
hosta w donicy jak najbardziej przynajmniej można cieszyć się ładnymi liśćmi długo
a pelargonie zawsze ok - tu w cieniu
a to była zupełnie nieudana kompozycja - te petunie jakieś były kiepskie sadzonki
Wracając do tej nieszczęsnej rabaty co mi spać nie daje. Zdjęcia w ratach bo cała ma nieco ponad 20m dł i nie mieści się w kadrze.
Zacznijmy od oczka, a właściwie od wykopu pod oczko. Oczko o pow 30m2. (ok 4,5m x 6,5m). Tam gdzie żółta strzałka jest ścieżka do sadu i warzywniaka.
Te same rewiry w starym ujęciu. Oczko jeszcze przed przeróbkami- będzie pod sam żywopłot (tu dopiero sadzony- to te malutkie patyczki w śniegu. .
Środkowa część rabaty.
Świerk po prawej kończy rabatę. On zostaje. Może nie jest jakiś szczególnie urokliwy, ale to nasza pierwsza choinka bożonarodzeniowa z korzeniem i mam do niego ogromny sentyment.
ha ha to super ja to bym biegała pokazywać ci co nowego i fajnego bo raczej do prac polowych idę może awansuję ha ha to będę sprzedawać to jest przyjemna szkółka roślin różnych kiedyś tam już pracowałam a teraz będę na stażu hę
Dziwaczki będę siać bo tylko te nasiona zebrałam reszty nie no i praca chyba będzie to czasu będzie brak na resztę Kawkę wypiłam pyszna była coś mi w gardle zasycha... Trochę Ci zaśmiecę dziwaczkami
Ciemiernik z kwiatkami zasypany, pozostałe chyba nie zakwitną, tylko cuchnący ma pąk nabrzmiały, ale jego pełnia kwitnienia na kwiecień chyba przypadnie.
Aniu, ja za zimówkami się jeszcze nie rozglądałam, mało z domu wychodziłam. Mam cichą nadzieję, że mi się coś trafi.
Dziś wpadliśmy na chwilę na działkę, odpadków na kompost zebrało się sporo i czas było to wywieźć.
Całość cienką warstwą śniegu przykryta, słońca było brak i widok jakiś ponury. Nawet nie miałam ochoty zdjęć robić. Coś tam jednak cyknęłam. Ale żadnych cebulowych wychodzących z ziemi nie widzialam. Wszystko śpi.
Rododendrony zwinięte liście mają. Widać ziemia zamarznięta i cierpią. Zresztą nie pierwszy raz, gorzej bywało. Za kilka dni ocieplenie ma przyjść, to ziemia może odtaje nieco.