Kiedyś ogrodów i ogrodników wielkie państwo nie chciało oglądać, dlatego wszystkie one daleko były od tych wielkich domiszczy. We dworach - manorach. gdzie państwo było mniejsze, ogród był bliżej ludzi i o żadnych tunelach nie było mowy.
Moje zdjęcia takie same, to nie pokazuję. Mam nawet takie jak Ewa zrobiła - z odbiciem w tym samym oknie.
Najwięcej problemu jest z okrywaniem hortensji ogrodowej (H. macrophylla), ponieważ powinny one być właściwie sadzone tylko w tych rejonach, gdzie nie przemarzają. W chłodniejszych z reguły nie kwitną. W zasadzie wtedy żadne okrycie nie pomaga.
Stosowałam nawet okręcenie krzewu agrowłókniną, kopczyk z kory na bryłę korzeniową i dodatkowo matę słomianą. Potem zdejmowałam je stopniowe w miarę ocieplania. Jednak po całkowitym odkryciu krzewów, nawet już w maju, następowały przymrozki i delikatne pączki wymarzały. Hortensja oczywiście nie zakwitła.
Dlatego wydaje się, że najlepszą ochroną jest dużo śniegu i gwarancja wiosny bez późnych przymrozków, ale to się zdarza bardzo rzadko. Pozostaje traktowanie tych hortensji jako kwiaty sezonowe i uprawa w donicach. Można je wtedy przechować w chłodnym pomieszczeniu, a na wiosną „podpędzić” np. w szklarni. Gatunki hortensji poza H. macrophylla, H. aspera i H. quercifolia nie muszą być okrywane, ewentualnie korzystne jest nasypanie małego kopczyka z kory lub liści.
Muszę się pocieszyć (sama samą siebie). Jedni mają różyczkę, inni kochają kulki - ja zapadam na wszystkie choroby.
Udało mi się kupić dziś kule cisowe (odbiór w przyszłym tygodniu), jedna pójdzie tutaj zamiast kamiennej namiastki. Będzie dobrze.
Możesz wcale nie okrywać w sumie i tak nie zakwitną albo słabo. Nie warto ich sadzić.
Ich okrywanie wyjaśniam w artykule o hortensjach na dole art.
Okrywanie na zimę
Najwięcej problemu jest z okrywaniem hortensji ogrodowej (H. macrophylla), ponieważ powinny one być właściwie sadzone tylko w tych rejonach, gdzie nie przemarzają. W chłodniejszych z reguły nie kwitną. W zasadzie wtedy żadne okrycie nie pomaga.
Stosowałam nawet okręcanie krzewu agrowłókniną, kopczyk z kory na bryłę korzeniową i dodatkowo matę słomianą. Potem zdejmowałam je stopniowe w miarę ocieplania. Jednak po całkowitym odkryciu krzewów, nawet już w maju, następowały przymrozki i delikatne pączki wymarzały. Hortensja oczywiście nie zakwitła (kwitnie na pędach zeszłorocznych).
Dlatego wydaje się, że najlepszą ochroną jest dużo śniegu i gwarancja wiosny bez późnych przymrozków, ale to się zdarza bardzo rzadko. Pozostaje traktowanie tych hortensji jako kwiaty sezonowe i uprawa w donicach. Można je wtedy przechować w chłodnym pomieszczeniu, a na wiosną „podpędzić” np. w szklarni. Gatunki hortensji poza H. macrophylla, H. aspera i H. quercifolia nie muszą być okrywane, ewentualnie korzystne jest nasypanie małego kopczyka z kory lub liści.
Zgodnie z moim doświadczeniem teraz jest na to za wcześnie, w końcu to tylko przymrozki a nie regularne mrozy, w dzień jest na plusie, słoneczko. Teraz oberwij im te padnięte liście i czekaj, a najlepiej wymień je na lepsze hortensje, czyli bukietowe.
Albo postąp jak ja opisałam w artykule (włóknina, kopczyk z kory, mata słomiana - zakładane i zdejmowane stopniowo, zgodnie z "ruchem" temperatur.
Już całkiem blisko domu jest szklarenka, troszkę nierealna jest jej wielkość w stosunku do rozmiarów tego historycznego ogrodu (dawne się nie zachowały) i takie aranżacje:
O Gusiarzu, Klick, klick i pokazuję coś do Twoich kolorów:
Jest gdzieś pod ręką znajomy pszczelarz, nawet nieznajomy może być. On by Ci pokazał wszystko. Nie wiem, jak to opisać. Literatura - wiele. Są mi znane 2 gazety pszczelarskie, są fora. Zobacz.
Trzeba dobrać ule - najlepiej takie, na jakich się u Was gospodarzy w okolicy. W sklepie typu Bartnik pan wszystko powie i jest lista najpierwszego oprzyrządowania.
Zawsze możesz do nas wpaść, wioseny przegląd w marcu (jak będzie dobrze, może kwietniu).