Wczoraj wieczorową porą poszłam zdiąć pranie ze sznura / wcale nie wyschło, dlaczego?

/ i centralnie pod siatką wędrował sobie jeżyk. Na ten widok w hyżych podskokach gnam do domu po aparat, coby przyfocić, ale niestety nie chciał poczekać.
Muszę chyba aparat nosić w kieszeni przy każdym wyjściu....
W ten sam sposób ominęła mnie okazja fotki dudka i żurawi na polu wczesną wiosną, ech
Leje, pada, siąpi, mokro, brrr - pora pod kołderkę - dobranoc Wszystkim