Nie wiem co zrobić z żurawkami pomarańczowo-bordowymi. Zostały posadzone nie przeze mnie jakiś czas temu wokół sosny, przy której chcę zrobić miejsce na hamak i której okolica ma być w odcieniach zieleni. O, tutaj (zdjęcie z zeszlego roku, nowsze może będzie za kilka dni..)
Nijak mi tam nie pasują, nijak mi nie pasują gdziekolwiek! W klimacie leśnym taka pstrokacizna dość kiepsko wygląda, i zgrzytam zębami za każdym razem, gdy je widzę. Śliczne są, no ale pasują jak pięść do nosa. Możecie mi pomóc jakoś je wtopić w otoczenie, by tak nie drażniły..? Jakieś rady jak, z czym je upchnąć? Do czego by pasowały? Pewnie nic się nie da zrobić i bez nowszych zdjęć tym bardziej... Ale już wytrzymać nie mogę.
Stipy twoje wymiataja, jak i te w ubiegłym roku...moje wsadzone a wczesniej za twoja radą z nasionek wyhodowane stoją w miejscu i ani drgną, są zielone ale nie rosna, moze maja za duzo cienia/wody/nawozu...aklebo za mało cienia/wody/nawozu........????
Takiemu to dobrze. Garażu na podwórku nie ma, to trawnik może być.
U mnie do tej pory był wjazd z tyłu domu na podwórko, bo opał był. Jak z lasu przywieźli 20 metrów drzewa, to o trawniku mogłam zapomnieć. Wtedy trzeba było to pociąć, pół roku musiało leżeć, aby wyschło, potem do szopki na opał. W tym roku postanowiliśmy zmodernizować kotłownię, więc drzewa już nie planuję, a eko=groszek można w workach przywieźć. Nie wiem tylko czy się uda, czy jednak wiosną. Ale jakby co, to węgiel kupię.
Tak było wiosną 2014 (maj) :
potem tak {początek lipca}: