Kochani, uwięziona jestem w 4 ścianach. Fotek ogrdowych nowych brak.
Ogród pewnie schnie. ale ponoć zdrowie ważniejsze jak jak jakiś pomidor.
Trzymam sę zaleceń, i patrzę czy usycha też moja róża na nodze.
Ale póki co ,czerwieni się ogniście jeszcze.
Pani Róża kochała róże,
i te blade, i te w purpurze.
Codziennie ogródek odwiedzała
i swe ulubienice oglądała.
A przy okazji bytności
zawsze usuwała z pędów różanyh
to liszkę zieloną,to zeschły listek,
to jakiegoś żuczka niszczyliska.
Ostatnio w ten sposób zrywała też kwiatki,
pełne zbutwiałej wilgoci,
gdzieś się ukłuła kolcem różanym
paciorkowiec się w niej szybko rozgościł.
Na nodze wykwitł różą u tej jejmości.
I do wieczora Róża była już chora,
teraz kuracja trwa długa.
A wystaczyło użyć sekatora i rękawic .
Na nodze nie byłoby nic.
róża Fischerman's Friends