Wczoraj byłam na wycieczce i odwiedzinach w duuużym przydomowym ogrodzie, u mamy koleżanki mojej Lilianki, zakręcone wiem... ale zaczęło się oczywiście od ogrodowiska. Mama koleżanki mojej córki, znalazła nasz ogródek i nas na ogrodowisku. Oczywiście w przedszkolu też się spotykamy na różnych imprezach integracyjnych, ale wtedy o ogródkach się nie rozmawia

Pani Joasia zaprosiła nas do siebie do ogrodu, wysłała mi całą listę roślin, które ma w ogrodzie i którymi może się podzielić, oczywiście skorzystałam z zaproszenia

efekty były takie, że w drodze powrotnej do bagażnika ledwo wózek wszedł, i nie widziałam nic w prawym lusterku, bo z przodu też rośliny jechały. Było super... uwielbiam oglądać ogrody, zawsze coś nowego podejrzę, podpatrzę, szkoda tylko, że aparatu nie wzięłam, a może Pani Joasia założy wątek na ogrodowisku

Po wizycie zachorowałam na powojniki.
A tak wyglądały "łupy"