Witam wszystkich po długiej przerwie.
Jakoś tak ciekawie się życie układa, że gdy człowiek czegoś bardzo pragnie - marzenie się spełni. Choćby nawet spełnienie było namiastką marzenia... taką namiastką 4x6...
Wyobraźcie sobie statek bez portu, jaskółkę bez gniazda czy ogrodnika bez ziemi. Takiego co to próbuje na 1m2 balkonu upchać pół ogrodu botanicznego... to tyle w skrócie o mnie
Przychodzi jednak czas, że rower można zamienić na malucha, a balkon na skrawek ziemi mniej więcej wielkości 4x6 i tu... zaczynają się problemy
Posypuję głowę popiołem i kajam się swoją nieporadnością - gdyż tworząc z rozmachem ogrody innym, drżącą ręką rysuję rabatki na osobistym skrawku wielkości dorodnego dywanu.
A może powodem porażki jest też nadmiar pomysłów i chęć zrealizowania i uwzględnienia WSZYSTKIEGO?
Trudno znaleźć przyczynę, a trzeba znaleźć rozwiązanie - zwracam się więc do szanownego i wielce mi miłego grona Ogrodowiczan, z którymi z niejednej rabaty sadzonki się szabrowało o pomoc
Oto on - mój problem
Moje chwastowisko-gruzowisko w rzucie i kilku ujęciach. Nie wrzucam żadnych własnych pomysłów na razie, bo mam w głowie śmietnik porównywalny jak ten w ogrodzie.
Zdążyłam na jesieni wykopać i oddarować dwie thuje i posadzić kolumnowe wiśnie Amanogawy, różę pnącą (Iceberg chyba?) oraz namiastkę żywopłotu z grabu (nie wiem czy nie podmienić część na cis
).
Podstawowy problem - z drugiego piętra z daszku nad balkonem sąsiada kapie woda podczas deszczu i żłobi nam rynny w trawniku. Tam też jest ciemniej i dość sucho.
Słońce jest między południem a podwieczorkiem, potem jest dość jasno ale w cieniu bo wokół bloki.
Ziemia jest usypana na gruzie, w tym chyba wapiennym jest sucha i niezbyt urodzajna.
Mimo półcienia dość mocno nagrzewa się elewacja od słońca. Ogółem - dość cieniście, ale sucho i upalnie. Co oczywiście też pociąga za sobą obecność mrówek z koloniami mszyc :/
Sąsiad po prawej, sąsiad po lewej i na przeciwko przez uliczkę kolejny blok, więc niezbyt intymnie, ale co tam.
POMOŻECIE?
)
A część do auta najpierw przyszła nie ta, a teraz nie przychodzi żadna... grrrr
