Wczoraj wiało i padało , nie dało się nic robić ani na podwórzu , ani na działce.
Deszcz i śnieg przez kilka dni dał się nam we znaki. Ale za to dzisiejsza pogoda mnie zmobilizowała do pracy, bo wzięłam topór w garść się i za rąbanie drzewa.
Porąbałam wszystkie wielkie pnie, zajęło mi to prawie 2,5 godziny. Miałam pomocnika który mi towarzyszył. Strasznie ciężko było, ale zaparłam się , bo przecież nikt za mnie tego nie zrobi.
Myślałam że nie dam rady , jednak z Bożą pomocą udało się porąbać to drzewo. Kłopoty były tylko z pniami które miały sęki, siekiera nie wchodziła w ogóle w drewno, albo weszła i nie mogłam jej za skarby wyciągnąć z pnia.
Pień wielki topór ciężki, trochę naprzeklinałam się. Ale jak już wcześniej napisałam nie dałam za wygraną porąbałam wszystko jak stary drwal.
Jutro wybieram się na działkę, bo ma być słonce.Więc biorę moją mordkę i jazda na ranczo.Trzeba coś robić , a najważniejsze że mam nowe 2 pary super wideł. No to do jutra.