Kilka migawek z różanki, teraz już prawie bez róż. Najlepiej trzymają się przedstawicielki serii Rokoko. Candy to już mam sprawdzoną w jesiennym kwitnieniu, ale malutka nówka Lemon w niczym jej nie ustępuje(ilość kwiatów jest proporcjonalna do wielkości krzaczka ).
Reszta to już tylko pojedyncze epizody.
Elfe - w takim wydaniu bardzo ją lubię, lekko muśniętą pistacjowym cieniem
Miałam dzisiaj chwilę na pogrzebanie w ogrodzie. Udało się częściowo oczyścić wiejską, z dzikiej różanki usunąć resztki po groszkowych słupach i przemarznięte pomidory i wyciąć ze skrzyń warzywnych wszystkie przemrożone kwiaty. Chciałam jeszcze liście zgrabić z trawnika, ale po wczorajszych deszczach zrobiło się tak mokro, że sobie tą pracę na jutro przeniosłam.
Graby jeszcze się trzymają, lubię je również za to, że tak późno zrzucają liście. Malus Transitoria też nadal w częściowym kolorze, chociaż już bardziej przerzedzona.
Martka chwaliła się pięknym astrem, wysokiego mam i ja, tylko nazwa się na tabliczce wytarła Rozpycha się bardzo mocno na wiejskiej, ale słonecznik(który wyrósł mu dokładnie pośrodku) dzielnie stawia opór
Część pozostałych(niższych odmian) już przekwita, ale niektóre dopiero się rozkręcają.
Ten biedak zdecydowanie ma za mało słońca, z roku na rok coraz marniej się prezentuje. Przeprowadzka jest konieczna.
Jeszcze to. Nie może zabraknąć zdjęć. Czarny bez/krzak/, który parę lat przycinałam i teraz wygląda jak drzewo. I... klon, który na wiosnę przycięłam bardzo radykalnie. Ale prawdę powiedziawszy nie widzę żadnej różnicy. Pewnie również muszę przycinać przez parę lat, aby uzyskać efekt taki jak chcę.
Jakiś czas temu byłam w Izraelu. Tam w naturalnych warunkach zobaczyłam dwie rośliny, które mnie urzekły. Gwiazdę betlejemską i cyklameny. Tej pierwszej nie uda mi się wyhodować. Ale cyklameny mają się dobrze.
Wczoraj robiłam porządki jesienne w ogrodzie. Uświadomiłam sobie, że jeszcze parę lat temu o tej porze roku, okrywałam rośliny na zimę. A tym czasem... wiele roślin jeszcze nie zgubiło liści. Perukowiec, bez, dalia/jeszcze kwitnie/. Nie wiem, czy powinno mnie to cieszyć?
Rozchodniki w wazonie od Ciebie mają już spore korzonki i mam dla nich inną miejscówkę dlatego, że są wyższe właśnie. Będą przy hortensjach. Jutro będę sadzić, myślę, że będzie im tam dobrze bo jest cały czas słońce i tam mi koloru brakuje
ten niski jest ciekawy ale wydaje mi się, ze go mam i u mnie nie kwitnie. Ja podejrzewam, ze to kwestia ilości słońca. Pogrzebię w notatkach co mam (kupowałam astry tylko z jednego miejsca) i się w razie czego odezwę na wiosnę albo przyjadę przy okazji wizyty u przyjaciółki w Poznaniu
Alu, opieńki też w zdecydowanej większości zjedliśmy Część już się nie nadawała więc poszła do kosza.
Synek już zdrowy, dostał sterydy i szybko mu minęło.
Jak napisała Agata Brzozowa, niekoniecznie musi być to problem Czytając o tym doszłam do wniosku, że moje świerki są zagrożone, bo niby lepiej nie sadzić świerków w miejscu po lasach liściastych. Ale pożyjemy zobaczymy. Wczoraj mąż zrobił oprysk proplantem, za rok podziałam poliversum i będę obserwować świerka.
Opieńki to smaczne grzybki
Jeszcze nam trochę krzewów na szczyt skarpy zostało ale nie wiem czy się uda, bo zostało trochę innych pilnych spraw do dokończenia. Jak wracam z pracy to zaraz ciemno się robi.
Haniu, cieszę się, że zajrzałaś. Od kilku dni próbuję narysować coś jak to ma wyglądać na skarpie pi razy oko, bo mój mąż tego nie widział Myślę, że już wiem jaki będzie skład skarpy ale ostatecznie zdecyduję jak będę sadzić. Naprodukowałam troche sadzonek tawulców pogiętych, może się przyjmą to na przyszłą jesień posadzę.
Długo zastanawiałam się nad trawami i doszłam do wniosku, że zaryzykuję. Nie wiem tylko czy będę sadzić jeszcze irgę czy zamiast niej nie pójdę w śnieguliczkę chenaulta, zobaczę Irga jest dosyć zaborczym krzewem.
Ewa, ja też nie miałam Miałam gdzieś w głowie zakodowane, że gdzyby to dobry objaw, bo świadczą o mikoryzie a tu taki zonk.