Witajcie.
Agnieś, dzięki za trafioną i wyczerpującą wypowiedź, z którą się zgadzam. Zauroczenie minęło i zaczęła się szara rzeczywistość. Niestety bez pracy wszędzie jest przegwizdane a choć jest tu cicho i spokojnie, to nie znaczy że nie brakuje tu różnych cwaniaków, którzy żerują na ludzkim nieszczęściu. Moi węgierscy kolesie wydygali mnie na tysiaka, na święta wysłałem pieniądze i paczkę a po tym skończyła się robota, no i zaczęły się problemy. Siedząc tu samemu bez pomocy, nie jest za ciekawie. Miejmy nadzieję że uda się wyjść z tego bagna. Dziś zadzwonił pewien pan z mojego ogłoszenia i powiedział że ma dla mnie pracę, najpierw się ucieszyłem a później zacząłem myśleć, czy to czasem nie łapanka emigration. Tak człowiek siedzi i myśli i snuje różne teorie spiskowe, dla tego chodzę lub jeżdże nad jezioro żeby o głupotach nie myśleć i żeby dzionek szybciej zleciał. Dziś pojechałem daleko wybrzeżem w stronę centrum, po zlodowaciałej drodze, trzy razy poztawiło mnie bokiem ale ogólnie było fajnie i tylko -1 i słońce ale od jutra idą mrozy. Jak jestem w domu to rąmbie orzechy i czytam gazety. Na koniec wstawie dzisiejsze foty, pozdrawiam i życzę Ci Agnieś wszystkiego co najlepsze i spełnienia marzeń.
Aniu Monte, pracy ogólnie trochę jest ale dla tych co mają numerek sin, czyli dla tych co są legalnie. Nikt Ci nie powieży nawet swojego pieska jak nikt nie poręczy za ciebie, że można ci zaufać i koniec. Choć czuje się tu jak w Polsce to znajomość angielskiego ułatwiła by mi życie.
Bogdziu, kłopoty to moja specjalność ale nic to. Szkoda że nie mam aparatu, teraz ptaszki odkryte i głodne. Można posypać jedzenia i focić do woli. Dla Ciebie ostatnie foto, gąski. POZDRAWIAM