A tak apropo natchnienia....
Ciągle czekam, aż ktoś z Was mnie natchnie odnośnie mojego ogródka
Zaraz kolejna wiosna mnie dopadnie, a w głowie pomysłu brak...
Najbardziej zależy mi na rabatkach koło domu, moja wizytówka, a szczególnie ta ściana z pergolą i łezka przed nią- tu nic mi do głowy nie przychodzi.
To małe okno jest od łazienki, więc też dobrze by było je czymś zasłonić ...?
A co na tej łezce? ta wierzba rośnie tu ni w 5 ni w 10
Stawiam raczej na minimalizm i prostotę...
POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ewuniu zdrowych, spokojnych i wesołych Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku Tobie i całej Twojej rodzinie życzymy z Marianem czasami daj znać, że żyjesz
To ponoć dość pospolity grzyb, tylko że owocuje zimą i mało komu znany A jajecznica z 'monetką' niezła była
Zdjęcie strony z Atlasu grzybów wyd.III 1974 r.
"Voladores (dosłownie "latacze") - prekolumbijski meksykański obrzęd religijny, związany zwłaszcza z tradycjami ludu Totonaków, zamieszkujących okolice miasta Papantla na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej. Pięciu mężczyzn w odświętnych strojach wspina się na 30-metrowy słup, jedne z nich pozostaje na szczycie, przygrywając na bębenku i flecie, natomiast czterech pozostałych, z linami przywiązanymi do kostek rzuca się w dół, zataczając powolne obroty. Obrotów tych jest dokładnie 13, co pomnożone przez czterech tancerzy daje 52, tyle ile lat liczy tradycyjny "wiek" w przedkolumbijskim kalendarzu. W 2009 rytuał został wpisany przez UNESCO na listę Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości." - źródło WIKIPEDIA
Znalazłam czas na mały wypad do lasu. Śniegu nie było dużo, pogoda pochmurna ale jakoś dwie fotki pstryknęłam.
Grudniowy las.
Kilka takich pryzm ściętego drzewa widziałam. Myślę że jest legalne, las jest prywatny.
Dzięki wszystkim, którzy mnie ostatnio odwiedzili w moim wątku. Na działce byłam w niedzielę. Do południa było słonecznie i do tego lekki mrozek. Jednym słowem super. Po południu już się zachmurzyło, ale nie padało. Wszystko co zaplanowaliśmy zrobiliśmy. Rośliny wrażliwe zostały w końcu ocieplone. Nie zmarzły, bo sprawdzałam. Iglaki kolumnowe obwiązaliśmy, żeby nie straciły ładnego kształtu pod ciężarem śniegu. Mąż zabezpieczył wodę, w domku posprzątaliśmy, jednym słowem wszystko zostało zrobione.
Skarpa cała była pod śniegiem, wystawały tylko czerwone liście bergenii.
Trzmielina też przebarwiona ładnie wyglądała pod białym puchem.
Turzyca "Ptasie łapki", dzisiaj już tego śniegu nie ma, a na dodatek zapowiadają dodatnie temperatury.
Iglaki na zimowo.
Plątanina nitek miskanta chińskiego. ac
Jeżeli tylko pogoda pozwoli pojedziemy po świętach, ale po to żeby zobaczyć czy wszystko jest w porządku no i może jeszcze na długi spacer będzie czas iść
Zazwyczaj na całym terenie miasta jest dużo ludzi:
My dotarliśmy do Chichen Itza pięć minut przed zamknięciem. Pomimo trudności w porozumiewaniu się z obsługą za pomocą języka angielskiego zrozumieliśmy, że mamy poczekać, aż wszyscy opuszczą teren. Po upływie pół godziny i opłaceniu biletów w cenie VIP weszliśmy na teren miasta. Nie było tam nikogo, tylko my i przewodnik (7 osób). Po pewnym czasie zaczęło padać i ściemniło się. Byliśmy trochę przerażeni. Przewodnik oprowadzał nas z latarką i wprowadzał do środka piramid, gdzie normalnie nie można wchodzić. Jedynym oświetleniem była latarka i roje owadów "świetlików".
Ela, te pierniczki są jak ze snu. Ale przywołuję zdjęcie tych powyżej, żeby podkreślić jakie one są malutkie!
Czy ten pies to nr 2 i będzie się chował razem z Amisiem?