A teraz cosik o Ogrodzie…, żeby nie było że przez ostatni czas zajmowaliśmy się tylko Miśkiem. No więc, nie tylko, ale muszę przyznać, że Misiek baaardzo nas zaabsorbował.
W każdym razie udało nam się posadzić parę drzewek owocowych w miejscu docelowym.
Mamy w tej chwili;
- jabłonkę Golden Delicious
- jabłonkę James Grieve:

-gruszę Konferencję:
- brzoskwinię Harrow Beauty
- wiśnię Lucynę
Gruszę znam, bo rośnie u rodziców. Tam jest to już stare drzewo i będzie wycinane, ale gruszki są bardzo smaczne i mogą poleżeć. Jedynie musimy wykombinować jakiegoś zapylacza. W sumie zakup był bardzo spontaniczny i mało przemyślany. Przemyślane były natomiast jabłonki – zapylają się wzajemnie. Brzoskwinia też znana - ma fajne, duże owoce z pomarańczowym miąższem. Nie mogę się już doczekać własnych zbiorów – chociaż drzewka to na razie malusie patyczki i trzeba będzie poczekać. Musimy jeszcze dorobić im paliki i otoczyć siateczką by zimą nie skusiły sarenek z lasu.

A apropos lasu - w ubiegłą niedzielę wybraliśmy się do lasu za naszym domem. I co?

Oto z czym wróciliśmy:
Najlepsze było w tym wszystkim, że nie planowaliśmy grzybobrania, nie mieliśmy ze sobą ani siateczki ani niczego innego, a tu proszę grzybki same nam wpadły w ręcę. Niosłam je we własnym podkoszulku

Były jak znalazł na kolacyjkę. Moje ulubione grzyby z jajkiem. Mniam!