Szarlotko, ponoć o te owoce właśnie chodzi. Oczywiście dziecko powinno wiedziec i uczulamy, co ma jeść, a czego nie, ale całe szczęście, że generalnie jest niejadkiem Jednak porzeczki, maliny, wisnie sama sobie rwie z drzewa, jak zauważyłam. No i nie wiem, na ile mogę takiemu małemu dziecku ufać w kwestii innych ogrodowych owoców. Nie wiadomo, co nagle strzeli do głowy! Przecież zawsze taka mała główka może pomyśleć, że to przecież porzeczka czerwona, którą b. lubi. Np. sąsiadka, rówieśniczka, kuzynka ostatnio wsuwała szyszki od cyprysika, bo akurat stanęły na drodze, a też uczulana, one razem prawie mieszkają (dom w dom). Przezorności nigdy za wiele.
Dobrze, że dzisiaj miałam wolny dzień. Przeleciałam cały wątek.
Cudniaste stworzonka macie, pośmiałam się, popłakałam.
U mnie też 4 łapy są - Dizel - sunia sznaucerka, co ja gadam - sznaucera olbrzuma
A tak sobie siada do pogawędki z nami