Pokazałaś ten wianek....no i jak mam zrobić swój, gdy już materiał nakupiłem?....No dobra - wszystko oprócz wianka Szczegół.....Tak czy inaczej jak żyć?
Witaj Filipie,
Wianek - to była moja pierwsza myśl jak zobaczylam te gałązki.
Ale równiez same w wazonie wyglądałyby cudownie
Podpatrzone - zapisane, do zrobienia.
Martuś dzieki za fatygę. Współczuję stresa związanego z komunią Marianna zapewne będzie slicznie i anielskow wyglądać. Zrobisz jej wianek z margerytek ?
Nie ściągaj grabów.... Botanik ma jeszcze poszperać ale radził aby sobie dać spokój i poczekać aż te ruszą... Uzbroję się w cierpliwośc.
Martuś nie wiem jak do Ciebie dojechac, w ten weekend musz podziałać w domu, mam weekend tzw gospodarczy, w przyszły kermasz z dziewczynami i chyba pojadę do mamy, następny prawdopodobnie na delegacji....
Gdybyś była we Wrocławiu i przypadkiem posiadała piękne biale surfinie (zwisłe ) - chciałabym pęłne to z 10 szt bym zakupiła. Nie będziesz we Wrocławiu?
Miały być zdjęcia z ogrodu, ale padam, bo na nogach od 6 jestem.... Późnym rankiem byłem w Hurtowni kwiatowej w Bielsku - bardziej z ciekawości, ale kilka rzeczy kupiłem - skrzydłokwiat na wymianę do salonu
Gigantyczną latarnię do salonu - jedynie ten czarny element przemaluję na biało lub brązowo - i będzie mi już całkowicie konweniować
I kfffiatki na kolejny wianek - są przemiłe w dotyku
Niedziela była piękna. Cudownie było pierwszy raz w tym roku położyć się w słońcu na trawie. Walczyła we mnie chęć leniuchowania z koniecznością wiosennych porządków.
...a ja stawiam na to, że jakiekolwiek Danusiu wybierzesz będzie bosko....tak jak zawsze u Ciebie... czekam z niecierpliwością na Twój wianek bo będzie dla mnie inspiracją...
...to lustro - koło...fiu fiu..znowu zaskoczyłaś...
...pozdrawiam...miłego dnia...
Dzisiaj miałam pracowity dzień Najpierw pojechaliśmy do Anulki i Witka (Szefowa na mieście grasowała ) po patyczki hortensjowe. U Anulki, Jej Paweł zapytał mnie "po co Ci te badyle? Na opał?" a u Danusi Witek "w tej torbie śmieci przecież są. To mam Ci dać?" - a przecież to najdroższe patyki świata! Później pojechaliśmy do Teściów, na obiad. Jednak doszłam do wniosku, że chyba wszyscy zarazili się ode mnie szaleństwem ogrodowym bo skończyliśmy na pracy w ogrodzie Paweł i ja przycinaliśmy wielką morelę. Później przycięłam tuje i winobluszcz, który na nie wchodził. Szkoda mi było tych fajnych "sznurków" z winobluszczu więc w dwie minutki uplotłam z nich wianek, który pojedzie do Kubusiowa. Panowie wybierali też "złoto ogrodnika", które także zostanie przetransportowane do Kubusiowa na warzywnik