Melduję posłusznie ,że cisy posadzone... Wepchnięcie ich do gazonów było nie lada wyczynem.. Bryła korzeniowa była tak zbita , że nie było szans ,żeby ją ciutek zgnieść, uplaszczyć


...( ale słówko znalazłam


...)...,, nie było też szans ,żeby wcisnąć dwa do jednego gazonu , a marzyło mi się ,żeby stworzyły od razu gęstą przesłonę... Ale może to i dobrze ,że mi moje plany mi nie wyszły , bo by się bidaki musiały pchać , a tak mają luzik


.,,,
Aaa... Oczywiście gazony nie mają w dnie betonu , czy czegoś podobnego.. Tam jest ziemia


tak ,że cisom krzywda stać się ńie powinna


....
A teraz to dumam czy je przycinać , czy dać im święty spokój do wiosny..... Czytałam też na opakowaniu asahi ( aktywatora wzrostu ) żeby psikać roślinę po zasadzeniu.... Ale się zastanawiam... Jak je raz zaktywuję , to nie wiem , czy mi potem te nowe przyrosty nie pomarzną .......
Aaaaa.... Poradżcie
