Dziś dokupiłam białe EE, White Flag i czarne Queen of Nihgt. Razem z różowymi mam 369 cebul.
Te białe White Flag rosną już w rabacie tam gdzie trzcinniki-świetne są.
EE posadzę pod oknem w salonie a czarnuchy Paul pójdą w brzozową-bo tam tez zostały wyżarte. Białe WF będą w rabacie z hakuro.
Ależ pięknie zdjęta darń jak napisałaś, że judaszowiec będzie koło różanki to sobie uświadomilam, że i u mnie na różance takie niewielkie drzewko się zmieści. I teraz nie do końca dobrze mi z tą wiedzą
Co do nawozu to się nie wypowiem bo nie wiem.
Cześć Aniu ogród dziękuje za pochwały
Tak, mam dwie odmiany lawendy - hidcote i viva. Jak mam być szczera, to viva jest rewelacyjna. Hidcotowa rośnie, owszem, ale bez fajerwerków... przynajmniej u mnie
Na zdjęciach viva
Obieg ogrodu tradycyjnie kończy się w okolicach ławeczki obok rabaty studziennej. Trzeba rzucić okiem na aktualny stan przebarwień trzmieliny oskrzydlonej.
W trakcie biegania do składziku po kolejne narzędzia zauważyłam, że dereń biały Sibirica zasygnalizował przybierania jesiennych barw.
Reszta krzewów na długiej prostej jeszcze nie ogłosiła końcówki sezonu.
Na końcu długiej prostej zakwitł miskant Dronning Ingrid. Za nim wciąż zielony lilak Palibin, a u stóp kwitnąca Lovelly Fairy. Na suszę w tym sezonie nie mogę narzekać. czasem opadów było aż nadto, co odbiło się na kondycji niektórych miskantów. Z lekka się rozkładają.
Oj, dobra. Tylko sił na nie potrzeba sporo. Zwłaszcza, jeśli trzeba wykopywać coś bardziej okazałego niż drobne byliny.
Na szczęście jakieś 2/3 robót już za mną. Dzisiaj likwidowałam kosodrzewinę na froncie, a potem w jej miejsce wsadzałam sporą bukszpanową kulkę.
Potem przeniosłam się w okolice brzozowego narożnika i tam pozbyłam się kolejnej chorej kosodrzewiny oraz trzech ledwo żywych berberysów Rose Glow. Te biedaki zostały pożarte przez perukowca, cisa i kosówkę. Zabrakło im światła do życia. W puste miejsce wsadziłam uzyskanego z podziału derenia Elegentassima i wykopane z zacienienia tawuły japońskie. Pracy było sporo, a efekt zlał się z tłem. Trzymam kciuki za przeżycie dereniowej sadzonki. Rozjaśni nieco ponury wygląd bordowolistnego perukowca.
Wykorzystałam fakt posiadania pod ręką narzędzi tnących i odchudziłam nieco wiąz JH. Rosnący obok niego miskant odzyskał przestrzeń do tworzenia pióropuszy.
Następne tetrisy, czyli karczowanie ostatniej chorej kosodrzewiny będą w tych okolicach. Jakieś 2 metry w prawo od widocznej w narożniku hosty. Do wykarczowania jest też kolejny podsychający berberys. Z nim będzie trudniej, bo to berberys ottawski. Ma ok. 3 m wysokości. Ostało mu sie jedna żywa gałązka, a reszta to kolczaste suchelce.