Z biegiem czasu, mogę powiedzieć, że zatrwian tatarski jest na prawdę niewymagającą rośliną znoszącą bardzo wiele, ALE...
No właśnie ALE pod warunkiem, że ma odpowiednie stanowisko. Czyli...
Znosi stanowiska nasłonecznione - nawet jeśli go przesuszymy, to potem i tak ładnie podnosi oklapnięte listki, myślę, że jasne półcieniste stanowisko też zniesie, ALE jeśli będzie rósł w zbyt silnym zacienieniu - może nie zakwitnąć (z moich 3 zatrwianów - 1 w słońcu ma już 4 pędy kwiatostanowe, 2 sztuki w cieniu - zero).
Lubi mieć żołnierskie ,,polowe" warunki - jak słońce, wiatr, mróz, czy deszcze, ALE zanim się rozrośnie i zrobi poduchę z kwiatostanów, to pojedyńcze kwiatostany trzeba albo chronić przed wiatrem, albo przywiązać do niskiego palika. Z kwiatostanem to tak do około 30-40 cm dorasta.
Mrozoodporny - przetrwał u mnie na balkonie w plastikowej skrzynce, nieokrywany, zachowując przez cały czas liście w zimie... bardzo szybko ruszył też potem z wegetacją i (!) kwitnieniem - co prawda pełnia okazałości to lato/koniec czerwca, ale pędy kwiatostanowe powoli rosną i rozwijają się od wiosny, potem zaś powoli zasychają aż do jesieni (w zimie też stanowią ozdobę).
Gleba i podlewanie... i tu jest największe ALE do zapamiętania - musi być przepuszczalne podłoże i nie przelewać! Miałam moment grozy, gdyż w pewnym momencie, w zeszłym roku zaczęły zasychać moje zatrwiany razem z kwiatostanem, no to ja od razu - podlewanie, one na to - jeszcze gorzej... ostatnim przeczuciem stwierdziłam, że dam im trochę świętego spokoju - jak mają paść i tak padną. Efekt - parę dni przesuszenia i odzyskany wigor
Generalnie polecam - roślina jest niewymagająca i przez bardzo długi okres dekoracyjna, zwłaszcza w miejscu gdzie nikt nie wyłamie jej kwiatów
Pozdrawiam - ja i mój tegoroczny zatrwian

(rozpoczyna kwitnienie).