W kwietniu 2012 teren uprzątnięty (przynajmniej na tyle ile się udało). Zabraliśmy się za budowanie stałych elementów, które w przyszłości chcielibyśmy mieć w naszym ogrodzie. Domek ogrodowy, oczko wodne i utwardzony placyk na leżaki. Niestety napięty budżet nie pozwolił nam zrobić wszystkiego od razu, więc ustaliliśmy, że w pierwszym rzucie powstaną:
- fundament pod domek
- niecka oczka wodnego
- utwardzone ścieżka do domku ogrodowego i placyk
Założyliśmy, że nie będzie to fajnie wyglądać na początku, ale przynajmniej unikniemy rujnowania ogrodu kiedy już kasa będzie.
No i jeszcze udało nam się ogrodzić całość siatką

Muszę przyznać, że o ile budowa domu mieściła się jako tako w zaplanowanym budżecie, o tyle organizacja otoczenie przerosła nasze wyobrażenia. Najgorsze były takie najmniej wdzięczne rzeczy, których nawet nie widać. Prace ziemne, wywożenie śmieci, zakup ziemi, wynajęcie koparki itp
To był najgorszy etap. Do dziś pamiętam jak bolały mnie ręce od wożenia taczek z ziemią. Pewnie gdybym wcześniej wiedziała ile będzie roboty, nie miałabym tyle zapędu w sobie