Edytko, jeszcze nie, może w tygodniu, jakoś spowolniłam chęci. Ale w domu...kiełkują pomidorki. Ziemia na wysiew kupiona, trzeba brać się powoli za rozsadę.
Kasiu i słusznie, trochę taki miał być
Dzięki Koleżanki Basiu i Aniu
W tym roku mam zamiar dużo mniej, bo w zeszłym to mnie poniosło papryki - odmiana:
Loran - fiolet, nie była taka plenna w zeszłym roku, ale wykorzystam nasiona , Ingrid, Iga, Mała ostra od kolegi, i moje zeszłoroczne nasiona z długiej czerwonej plennej kupionej 2 lata temu gdzieś tam, ta najlepsza, plus Poupilla Muszelkowa, bo ładna
Tutaj różne - te chude długie to skorzonera - przepyszne długie jasne o czarnej skórce warzywo, trochę różnych kwiatków, jarmuże:
i wybujały fasolnik, jutro idzie na strych do zimnego i do większej doniczki:
No i moje zakupy W sumie bardzo szybko przyszły.
Jeżówki w promocji wyszły za niecałe 8 zł. Wiadomo, że to maluchy w P9, ledwo bordowe kły wystają z torfu (to Magnus), a te z listeczkami to Alba.
Do tego 3 berberysy Vulcano i trawa pampasowa Pumila (ta mniejsza odmiana).
W czwartek zdaje się przycinałem lawendy. Wyszły takie jeżyki. Fakt - niektóre mają grube łodygi i mają kilka lat.
A sadzonki moje własne rosną w wąskim pasku z różami i sosną Pumilio. W sumie niektóre też już grube pędy mają. Zawsze mocno przycinałem, w tym roku chyba jeszcze bardziej Justyna, jak wrócisz z tropików, to powiesz, czy dobrze
Haniu teraz komunistyczne na topie, w sumie wzorów nie było zbyt wiele i do dziś prawie każdy mebel ma twórcę z imienia i nazwiska jak słynny już fotel Chierowskiego a takie 2 spaliłam z kilkanaście lat temu Były tworzone przez ludzi wykształconych plastycznie po wzornictwie przemysłowym, a dzisiaj producent mebli sam sobie twórcą, co niekoniecznie znaczy źle Eda dziękuję
Przed chwilką spojrzałam na zachód, piękny był złocisto -czerwony, ale już nie zdążyłabym dojechać na moją miejscówkę nad jeziorem. Coraz później zachód
Dorwałam kawałek samoutwardzalnej glinki, czekała 2 lata i pomyślałam, że może zrobię z niej popiersie zająca? Wydrukowałam sobie jego wygląd, nie za bardzo wierząc w swoje możliwości, bo nigdy z glinki nic nie robiłam, chociaż po wizycie w Kadynach zastanawiam się czy nie zapisać się na kurs. Ale tam glinka ceramiczna do wypalenia i ewentualnie szkliwienia, a ja mam samoutwardzalną, podobno 24 h wystarczy. Na początku wyglądała jak kupka nieforemnego nieszczęścia:
Aż tu ku mojemu zdziwieniu zaczął wyłaniać się jakiś zająco-kształtny twór, ciesząc mnie 18 cm wysoki
dostałam w prezencie fajną szklaną kopułkę i będzie tam pasował:
Niestety bukszpany mocno oberwały przez ćmę - z powodu częstych wyjazdów zabrakło sił i czasu na regularne opryski, ale na szczęście ni całe zjadły więc poczekam aż odbiją