Trzeba zacząć wszystko od początku
11:29, 26 sty 2013
Gosiu, u mnie na stronie 9 i 10 jest historia mojego bezrozumnie ciachniętego bukszpana.
Tylko ... ja nie żałuję. Teraz podoba mi się taki świeżutki, zieloniutki. Wogóle nie żałuje ani że późno tu trafiłam, ani że coś źle zrobiłam. Po prostu biorę szpadel, grabie pod pachę, czasem męża i psa do pomocy i robimy mniejszą lub większą rewolucję. I cieszy mnie każda zmiana, nawet jak za chwile poprawiam.
Nie wiem czy pisałam, skąd wzięły się rewolucje w moim ogrodzie.
U nas drzewka rosły gdzie się dało upchnąć po całym trawniku. I zbuntował się mój nastoletni wtedy syn. Powiedział , że on trawnik może kosić, ale wokół drzewek jeździł nie będzie. Drzewka maja być skupione pod płotem, lub na wyspach (jak u rodziców jego kolegi) albo on kosił nie będzie. I spytał : mogę drzeć trawę? I poszło. Kawał dobrej roboty mi zrobił

Wcześniej nie przywiązywałam wagi do ogrodu. Zawsze było zielono i trawka skoszona.
Nagle wpadłam w manię zakupów ogrodowych. Też bezmyślnych, po jednej sztuce , która znikała między innymi gatunkami.
A jak trafiłam na ogrodowisko zaczęło się wariactwo i trwa do dziś
