Poszperałam trochę w zdjęciach i znalazłam naszą walkę z leszczyną.
Tak było w maju 2011 roku. Leszczyna nigdy nie była przycinana. Widać jak bardzo było jej dobrze aż leżała sobie na trawce i zajmowała bardzo dużo miejsca. A pod nią znajdowała się gruba warstwa liści z kilku lat.
W czerwcu 2011 trochę pociachaliśmy i wygrabiliśmy wszystko co pod nią było.
We wrześniu 2012 leszczynki wyglądały tak:
Ze względu na sporadyczne koszenie w trakcie budowy obrzeża są koniecznością, kiedyś znikną. Zresztą leszczyny też kiedyś znikną ale to daleka przyszłość. Na razie dobrze osłaniają nas od drogi. Wysypanie pod leszczyną czymkolwiek też było koniecznością, a że trafiły się kamyczki za darmo, więc padło na nie A jak radzimy sobie z liśćmi na kamyczkach, no cóż dmuchawa idzie w ruch.
I tak tworzą się dziwne prowizoryczne rzeczy podczas budowy
Dla Elizy.......
już pisali i ci wielcy,i ci mali,
jedni nuty, inni rymy,ale z takiej okazyjki,
nikt nie pisał dla ,,bestyjki"!
Skreślę kilka słów ...bo trzeba.
Podtrzymywać się na duchu,
wspierać w szarej tej godzinie,
gdy śnieg leży na dziedzinie.
Tego wsparcia z okolicy,
a nawet i zza granicy
pragniemy jak nie wiem co!
A tym bardziej jak jest 100.
Albo jego wielokrotność.....
No to życzę przy dwusetce,
stron następnych choćby kopę ,
jak pobędziesz tutaj z nami ,
ogrodem zadziwisz Europę!
Aniu,Ian na nie czeka...zamówił figurki i ja się z nimi bawię...ale co tam,to mój najmłodszy wnusio...wcześniej też piekłam...ale teraz są już dorośli,chociaż też chętnie po nie sięgają...