Poszperałam trochę w zdjęciach i znalazłam naszą walkę z leszczyną.
Tak było w maju 2011 roku. Leszczyna nigdy nie była przycinana. Widać jak bardzo było jej dobrze

aż leżała sobie na trawce i zajmowała bardzo dużo miejsca. A pod nią znajdowała się gruba warstwa liści z kilku lat.
W czerwcu 2011 trochę pociachaliśmy i wygrabiliśmy wszystko co pod nią było.
We wrześniu 2012 leszczynki wyglądały tak:
Ze względu na sporadyczne koszenie w trakcie budowy obrzeża są koniecznością, kiedyś znikną. Zresztą leszczyny też kiedyś znikną

ale to daleka przyszłość. Na razie dobrze osłaniają nas od drogi. Wysypanie pod leszczyną czymkolwiek też było koniecznością, a że trafiły się kamyczki za darmo, więc padło na nie

A jak radzimy sobie z liśćmi na kamyczkach, no cóż dmuchawa idzie w ruch.
I tak tworzą się dziwne prowizoryczne rzeczy podczas budowy