A wczoraj musiałam wykonać amputację...

Święta Świętami, ale to był zabieg ratujący życie.
Taka byłam zaaferowana pąkami kwiatowymi Oli, że prawie przegapiłam łysy czubek drzewka...
Przy dokładniejszych oględzinach znalazłam to...
Wyglądało to na uszkodzenie mechaniczne, ale skąd?!? może to te wariackie wichury...
Tak czy siak, trzeba było działać. Obcięłam przewodnik poniżej martwicy i od razu dowiązałam ładną prawie pionową gałązkę, żeby ją wyprowadzić na nowy przewodnik. Mam nadzieję, że operacja zakończyła się powodzeniem i pacjentka szybko wróci do zdrowia