Może duchota wykończy mszyce. Osobiście czuję się okropnie umęczona tropikalnymi upałami ostatnich dni. Na szczęście nadszedł już front burzowy. Pogrzmiało, popadało. Obyło się bez gradobicia. Temperatura spadła do miłych 20 stopni. Można wreszcie oddychać.
Słońce tak mocno świeciło podczas ostatnich dni, że trudno było wyskoczyć do ogrodu w celu zrobienia dokumentacji fotograficznej.
Na froncie stabilnie. Tak będzie do połowy lipca. A potem nadejdzie czas hortensji.
Przy kompostowniku kończy się czas kwitnienia piwonii. Na szczęście ich liście w dalszym ciągu będą go dobrze maskować.
Z ławeczki przy skarpie można już podziwiać róże Bonica.