Jestem Wam winna relację z sadzenia pierwszego drzewa, była to śliwa wiśniowa na wysokim pniu, oczywiście Mati brał czynny udział ..i monety pod drzewo też były. Teraz nieco więcej zdjęć
Odcinanie suchego patyczka, bo potem się nie sięgnie.
z tą trudną tematycznie identyfikacją treści to ja mam stracha ... jak nic mnie w końcu wyciepają z forum ... dlatego uparcie powtarzam ...
pojawiłam się tu z miłości do ogrodu ... konkretnie Waszych ogrodów bo u mnie to nie było jeszcze co kochać ... ... tzn wyobrażenie o ogrodzie przyszłym można było ...
regularnie donosze o mikro w ogóle a makro dla mnie zmianach we florze na posesji (to faktycznie bardzo ładne słowo ) ...
ja nawet zadaję pytania ściśle z tematyką forum związane (z reguły nie cieszą się odzewem ) ... znaczy zainteresowana jestem ... rozwijam się i uczę ...
rozpoznaję coraz więcej roślin !!! co cieszy mnie taak bardzo, że aż sama się sobie dziwię ...
i tylko nie wiem czemu ciągle wymyka mi siem to wszystko spod kontroli ...
W tym roku zrobiłam sobie kolejną alejkę, bardziej w celu "posadzić maleństwa niech rosną" a jak powstanie dom to zostaną przesadzone w inne miejsca. Nie wiem czy przetrwają bo nornica daje im popalić "nóż w kieszeni się otwiera" jak widzę podkopy tego niesfornego zwierzaka, macie jakieś sposoby jak się go pozbyć ?
dziewczyny okryłam się rumieńcem ... zrobiło mi siem tak jakoś baardzo miło i ciepło ... ... wiecie jak czuje się człowiek, który przeczyta :
i wiele wiele takich słów u Ani ASC ... więc człowiek, który takie coś przeczyta głupieje ... totalnie ... absolutnie głupieje ZE SZCZĘŚCIA cieszy się i płacze ...
jeszcze mi zycie przekopiecie i uwierzę w siebie
Mira ... Ty uratowałaś mi z miesiąc albo lepiej ... a każda z Was kolejny ... świadomość, że gdzieś ktoś poczuł się fajnie bo kilka zdań przeczytał ... taka świadomość to najlepsze co może się człowiekowi przydarzyć ...
jesteście kochane ... ...
co do sprawozdań ... których nigdy nie umiałam pisać ... a które to nagle stały się jakim wynoranym w samej sobie urobkiem ... pewnie będą ... regularne wydawnictwo to to nie będzie ale będą ...
buziaki ... dla mojej absolutnie kofanej grupy wsparcia ... tej tu ... i tej u Ani ...
Dziś wracając z pracy zahaczyłam o Zieleń to życie 2012.
Od razu powiem, że na samą wystawę, do środka, nie weszłam. Była już 17.00, mało czasu zostało, żeby wszystko obejrzeć, a na chwilę wejść - nie chciałam.
Wybieram się jutro.
i na koniec, choć nie wiem czy to dobre zakończenie jest....
moje odkrycie dzisiaj ! widziałam, że coś mi żre róże ... ale zobaczyć na własne oczy !!! jak się najadło toto.... jak z obżarstwa zasnęło na liściu.... jak myśli sobie, że może tak leżeć i żreć moje róże!!! paskudy jedne ! i takie rozpasane posnęły..... a czuwać trzeba było......................
Reni, Aniu i Elizo, chwalę się tym Kajtkiem, ale trudno go nie lubić. Ostatnio wołamy na niego Kajko, bo tak wołał za nim 16-miesięczny Julek. Miał swoją Daffi ale do Kajtka się śmiał całą buziunią, a ten mały nasz psotnik i uciekinier, do Daffi się zalecał ale kości jej podkradał i do miski zaglądał, chociaż u nas nie jada do 16-tej, można go prosić.
Kolorowych snów!