Sylwio, ja forsycję stosuję w dekoracji deserów, bo wiem że jest jadalna, używam też suszoną. Zaparzam kilka kwiatków w szklance z herbatą, ona jest dobra na alergię. Mnie pomaga, więc stosuję. Robię też herbatki z domieszką skrzypu, bo po lekach onkoligicznych mam bardzo słabiutkie włoski, dobrze, że w ogóle są. Piję też herbatę z domieszką mniszka, staram się w naturalny sposób sobie pomóc, bo witamin i tak łykam garstkę. Fiołków miałam bardzo dużo, ale to nie były te pachnące, więc nie wiem czy one są jadalne.
Od około piętnastu lat zbieram prymulki, kupuję, wymieniam, dzielę, całe lato podlewam bo inaczej by mi wyginęły, są moją wiosenną dumą. Kupuję tylko ogrodowe, wieloletnie. Na bazarku pojawiło się bardzo dużo prymulek, ale tych kwiaciarnianych, one wytrzymują w gruncie maksymalnie dwa sezony. Szkoda kasy, lepiej szukać u drobnych sprzedawców, oni sprzedają nadmiar ze swojego ogrodu. Ja zawsze zatrzymuję się przy tych małych stoiskach z roślinami.
Haniu, podziwiam i podziwiam, jak masz pięknie. Przyroda jest niesamowita, w tak krótkim czasie wszystko się zazieleniło, zakwitły kwiaty, wszystko rośnie w oczach. Zazdroszczę trawników, takie zielone, soczyste, muszę się napatrzeć u Ciebie, bo u mnie po ubiegłorocznych remontach stawowych, przekopywaniu, przewożeniu ziemi mam wiele pustych miejsc zamiast trawy. Zastanawia mnie, jak Ty nadążasz z wszystkimi pracami w ogrodzie, ja ciągle mam "tyły".