Kupiłam takie oto latarenki ..., niby solarne, choć nie lubię tego światła i myślę sobie, ozdobą będą.
A tu w nocy niespodzianka! Świecą żółtym kolorem i w dodatku migają jak prawdziwe świeczki. Wyglądają super w rabatce. Ciekawa jestem jak długo wytrzymają. W razie deszczu chyba schowam pod daszek.
a to moje poranne szarpanie się z brzozą...miejsce, które dla niej wyznaczyłąm okazuje się niedobre nie wygląda tam ani ciekawie ani nijak.... za dużo i złe nasadzenia ! buu
to gdzie ja ją mam dać ???
Dziękuję bardzo Wszystkim. I tak dla wyjaśnienia - bluszczyk rośnie od wieków w rowie przy drodze . Przeżył już nie jedną zimę , jest zahartowany i mam nadzieję że da radę przy świerku. Kupiony w sklepie w tamtym roku zimy nie przeżył i łodygi suche na wskroś.
A kradzione przyjmuje się o wiele lepiej niż nabyte legalnie - nawet się nie dziękuje za podarowaną roślinę bo się nie przyjmie !!!
Zobaczcie jakie nasz świerk srebrny ma piękne młodziutkie szyszki i jak tu nie dbać o niego.
Witam wszystkich odwiedzających i przepraszam za 3 dniową nieobecność, ale tyle czekałem na nowego netia spota, jak tylko przyszedł to się zainstalowałem. Niestety mam dużo roboty do zrobienia która rano musi byś gotowa, jeśli skończe o przyzwoitej porze i jeszcze będę wstanie coś napisać to napewno się pojawię. Pogoda wspaniała, dziś mrozu niet, a w czoraj było -1 strat nie zaobserwowano. Na koniec fotki jescze dwu klonów których nie pokazywałem.
gratulacje i całuski dla Krzysia - nie mam zdjęć czosnku Krzysztofa - jest piękny - wreszcie go może kupię
ale mam inne czosnki i dla odstraszenia złych mocy Ci tu wstawię
Ewo Chmielewską znam ... od dnia gdy przeczytałam "Romans wszech czasów" uważam, że na kłopoty Bednarski a na chandrę Joaśka ... ryzykowałam zamknięcie w zakładzie albo przynajmniej kaftan czytając jej powieści w środkach komunikacji miejskiej ... własny mąż jak widzi, że sunę do łóżka z "Joaśką" pod pachą ewakuuje się ... bo On chce spać ... właśnie odkryłam, że na wielu frontach nie ma facet łatwo ... no ale nikt nie mówił, że będzie łatwo ...
zupełnie tak samo jest z próbą zaplanowania ogrodu ... bo tym razem musi być plan ... wczoraj latałam z planem działki i notowałam gdzie i jak długo mam słoneczko (mega niespodzianki) ... dziś godzinę wpatrywałam się w przestrzeń przed tarasem i nadludzkim wysiłkiem próbowałam zrozumieć co w tej przestrzeni jest nie tak ... bo mnie irytuje okrutnie ... dwie kawy później - olśnienie ... mam ... pustka zielona mnie irytuje ... jest płot ... jest pod nim coś ... NIE MA TŁA ... ...
tła nie ma bo jak wspomniany małż chciał tuje nasadzić to ja grzmiałam nie ... bo miałam awersję na tuje ... czemu? ... nie wiem ... i to podwójny toast "niewiemów" ... bo ani nie wiem czemu tych tujek nie chciałam ... ani nie wiem czemu mi się te dachy drywalek ... ruderek chciało oglądać zamiast tujkowych gałązek ... potrzebowałam 10 lat stracić żeby błyskotliwie to odkryć ... no cóż ... przynajmniej jeden dzień urlopu (a tak wzięłam ten urlop w celu ganiania za słońcem ) nie poszedł na marne ...
bedę potrzebowała wsparcia jak te wulkany geniuszu z dnia rozważań ogrodowych poukładam na papierze ...
gdybym miała wytłumaczyć sobie dlaczego właścicielka tak pięknej zieleni zagościła u mnie to odpowiedź jest tylko jedna ... po dniu spędzonym w oazie porządku i roślinnego "poukładania" potrzebując odlotu poszłaś na ugor ... Borbetko napisałaś, że początek to 2002 rok ... to mnie trzyma przy życiu ... a nuż za 10 lat będę mogła na taki efekt spojrzeć u siebie ... ja po początkowej euforii powodowanej takim stężeniem zielonych w jednym miejscu ... zaczynam się zapadać coraz głębiej ... coraz mocniej rozumiejąc na jak bardzo odległym punkcie skali ze swoim ugorem jestem ... no ale myślmy pozytywnie ...
edit: witam przy okazji na planecie "4" ... podobno teraz zaczyna się życie ... moje w walce z perzem, mleczem ... i w oczekiwaniu na małe ... na szczęście suni już tylko ...