Kochani,
na początek słówko wyjaśnienia - chwilowo zostałam słomianą wdową na wyjeździe, czyli

mąż szaleje na Atlantyku, a ja z dziećmi świątecznie nawiedzam Rodziców. Życie z dwójką maluchów nie jest łatwe, o czym zresztą niejedna z Was wie, dlatego ufam, że wybaczycie mi mą sklerozę - nie wzięłam zapasu zdjęć, trudno mi więc przedstawiać mój miniaturkowy ogród na bieżąco. A ostatnio się działooooo
Lipa przybrała kształt kuli, po raz trzeci próbowałam założyć trawnik w cieniu, szlifowałam i malowałam taras, sadziłam, pikowałam, kleciłam wielkanocne dekoracje.... wszystko to pokażę, ale w retrospektywie
tymczasem przyjmijcie jak najlepsze życzenia od całej mojej Rodzinki