W pewnym momencie tego cienia zrobiło się trochę za dużo. Przesadziłam z nasadzeniami drzew wewnątrz ogrodu i olbrzymich miskantów przy tarasie. Musiałam je redukować, bo byliny protestowały.
Do roślinnego nieba powędrowały dwie nieszczepione katalpy, dwa tamaryszki i Giganteusy z Malapertusami.
W ogrodzie stawiam raczej na profilaktykę niż na walkę ze szkodnikami. Godzę się z faktem, że nie wyeliminuję ich z ogrodu całkowicie. W miejscach, w których najczęściej widuję opuchlaki podlewam w sierpniu gnojówką wrotyczową. Ich populacja nie zwiększa się dramatycznie. Jesienią robię oprysk mocznikiem, wiosną roztworem parafinowym i miedzianem. Swoje dokładają ptaszki. Sterylnego ogrodu nie mam, ale jego ogólna kondycja nie jest zła.
Baptysja pokazuje kolorek po deszczu wszystko w oczach rośnie
Szałwia już prawie w kolorkach
Kosmos z siewu zapączkowany.
I moje siane brązowe trawki łapią kolor
Koniec