Moje storczyki
11:54, 17 sty 2012
Przyznam sie szczerze, że nie wiem ile mam..... ale coś koło 40. Częśc to mizeraczki do odratowania... Częć się nie dała uratować, część przybyła i zgubiłam rachubę.
Ja już też nie kupuje, a przynajmniej tak sobie obiecuję, bo nie mam miejsca na ustawianie i czasu na pielęgnację. Są tak gęsto powtykane, że tworza jeden wielki nieład (znów coś jak z moim charakterem). Z powodu gęstwiny co chwila coś się ułamie przy próbie wyciągania do podlewania... Stanowcze NIE dla nowych patyczaków....W związku z tym ostatnio kupiłam tylko jedno miniaturowe dendrobium....wychłodziłam w bagazniku samochodu i kwatki niektóre trochę opadły.... Przecież miniaturka zawsze się gdzieś zmieści
. I tak wtykam w ogrodzie, tak wtykam w domu..a potem chodzę i łąpię sie za gowę co ja znowuś głupiego narobiłam.... Piszę "wtykam", bo to juz nie sadzenie....to wtykanie!
Dziekuję za uznanie, ale Twoje to same okazy zdrowia i zadbania....a tego o moich nie można powiedzieć... Moje rosną sobie jak chcą.... mają wolną rekę
Acha i na gwiadzkę kupiłam sobie w prezencie Wandę.... a mąż kupił mi drugą...... a teraz mam z nimi urwanie głowy, bo do moczenia potrzebne wiadro! Trzeba to robić często...kupiłam nawet nawilżacz powietrza, by trochę po korzonkach ponawilżać, ale chyba przejdę na ich uprawę w jakimś pojemniku, a nie wiszące. Urawnie głowy !!! Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie kozę..... a nawet dwie.
Oto one....
W tle mój kochany M., to tak aby nie pomylić go z przysłowiową kozą
Ja już też nie kupuje, a przynajmniej tak sobie obiecuję, bo nie mam miejsca na ustawianie i czasu na pielęgnację. Są tak gęsto powtykane, że tworza jeden wielki nieład (znów coś jak z moim charakterem). Z powodu gęstwiny co chwila coś się ułamie przy próbie wyciągania do podlewania... Stanowcze NIE dla nowych patyczaków....W związku z tym ostatnio kupiłam tylko jedno miniaturowe dendrobium....wychłodziłam w bagazniku samochodu i kwatki niektóre trochę opadły.... Przecież miniaturka zawsze się gdzieś zmieści

Dziekuję za uznanie, ale Twoje to same okazy zdrowia i zadbania....a tego o moich nie można powiedzieć... Moje rosną sobie jak chcą.... mają wolną rekę

Acha i na gwiadzkę kupiłam sobie w prezencie Wandę.... a mąż kupił mi drugą...... a teraz mam z nimi urwanie głowy, bo do moczenia potrzebne wiadro! Trzeba to robić często...kupiłam nawet nawilżacz powietrza, by trochę po korzonkach ponawilżać, ale chyba przejdę na ich uprawę w jakimś pojemniku, a nie wiszące. Urawnie głowy !!! Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie kozę..... a nawet dwie.
Oto one....

W tle mój kochany M., to tak aby nie pomylić go z przysłowiową kozą
