U mnie też ino piach. Ja za radą pani w ogrodniczym dałam po prostu ziemi kwiatowej z worka i rosną u mnie jak wariatki, tylko mszyc muszę pilnować. Z obornikiem to nie mam akurat problemu, jakby kurier zechciał Ci podwieźć.... A nie pasie się tam w Twojej okolicy jaka krowina, można by się zaczaić z wiaderkiem na kupkę
Koncepcja zmiany tej rabaty super, bo tych biednych rodków naprawdę szkoda. Ja mam te same z Biedry ale w cieniu posadziłam i są zieloniutkie.
najbardziej naturalny na myszy będzie kot i wcale nie żartuję, mieliśmy problem z myszami, łaziły raz przegryzły instalacje w samochodzie, innym razem zrobiły zwarcie w pompie, w domu było kilka. Od kąd mamy kota nie ma kłopotów. Wyłapuje też nornice i krety z okolicy(bo u mnie póki co śladów bytowania tych dwóch ostatnich nie ma)
najbardziej naturalny na myszy będzie kot i wcale nie żartuję, mieliśmy problem z myszami, łaziły raz przegryzły instalacje w samochodzie, innym razem zrobiły zwarcie w pompie, w domu było kilka. Od kąd mamy kota nie ma kłopotów. Wyłapuje też nornice i krety z okolicy(bo u mnie póki co śladów bytowania tych dwóch ostatnich nie ma)
No się nie dziwię...jesteś mistrzyni upychania! nowa rabata wygląda super, wszystko przycięte i zadbane, kiedy to wszystko robisz Aniu?
kolorowo i interesująco, letnio, jest gdzie przysiąść i to wszystko podziwiać też gazony cisami w końcu osłaniam, dziś walczę dalej
Aniu, dzięki wielkie busz do cięcia, a mnie już sił brak, ale mówi się trudno
tu mam pełno kosmosów....... ciemne, różowe i białe, tam taki misz masz, ale radosny i stwierdzam, że chyba bardziej mi się podobają rudbekie od jeżówek, a mam ich pełno i różne
łysy placek, po usunięciu murków z donicami, przy tych upałach, długo zanim mi trawa odrośnie
mur ma być cały w budlejach, na razie te ciemne idą
dziękuję Robaczku, myślałam wcześniej o takiej przewieszającej ale nie wiem co na to moje cisy które chcę prowadzić troszkę wyżej ponad gazon jeszcze mi podpowiedz gdzie poza rosarium kupić ładne sadzonki bo widzę, że z dostępnością z tej list u nich krucho
jedno jest pewne nie myli się ten kto nic nie robi nie wiem czy to dobre posunięcie, ale nawet mój M stwierdził po tygodniu nie bytu w domu, że znowu żółkną.