Uff…wróciłam ze „szmaragdowego”. Pogoda dopisała więc trochę pogrzebałam w ziemi, skosiłam trawniczek, pozbyłam się niechcianej zieleniny (znowu 2 kosze chwastów), zrobiłam kanciki, ogarnęłam „przedpłocie”, sypnęłam nawozem na trawniczek, potem 2 godzinny odpoczynek, bo miałam gości, a na sam koniec dokończyłam układanie kostki brukowej na nowej rabacie.
Oczywiście w między czasie cyknęłam jeszcze kilka fotek…
nowa rabatka…czeka na zamówione hosty i kilka worków kory
magnolia…rośnie w półcieniu, więc jeszcze kwitnie
ostatnie tulipany…
…i pierwsze konwalie