Wczoraj był przepiękny, upalny dzień. Rozebraliśmy się normalnie do "rosołu".
Ja sadziłam astry (cudne) a Witek spawał zbrojenie do fontanny Niedługo będzie betonowanie i uszczelnianie, no i fontanna tryśnie niebawem swoim spatynowanym urokiem chłopczyka z rybką
Zrobiłam kilka zdjęć prac budowlanych, ale muszę lecieć, nadrobię wieczorem Do zobaczenia !
Ależ tak. Oczywiście, ich kariera w moim wykonawstwie rozpoczęła się od lasku brzozowego w ogrodzie z lustrem Potem poszło...
Wczoraj pojechaliśmy z drugiej strony naszej ziemi (nie byłam tam ze dwa lata) - sąsiad pozostawił przy naszym ogrodzeniu kilkanaście brzóz, podkrzesał, uformował. Wyglądają pięknie.
Pomyślałam - "tam zrobię kontynuację" - ale nie zwykłe brzozy, tylko jakieś odmianowe. Do decyzji mam jeszcze czas. A na razie na końcu działki zamierzam posadzić buki, które urosną na olbrzymy, jak w Anglii.
Hania zawsze się śmiała jak widziałyśmy te wielkie drzewa i mówiła "wyobraź sobie swojego buka przy domu jaki będzie"
Ale my nie pozwalamy mu urosnąć, ciągle jest stożkiem
Teraz mam pole do popisu, drzewa mogą rosnąć na wolności, nie są niczym ograniczane. To wielka radość dla nas - mieć drzewa.
Latem było zupełnie inaczej, teraz jest tak, a zimą będzie rdzawo-beżowo.
Ta zmienność mnie zachwyca i jednocześnie zaskakuje. Dawno temu nie miałam takich wspaniałych przeżyć ogrodowych
Jesień masz, Danusiu, zachwycającą. To srebro, miedź i zieleń cisów - i kto powiedział, że w ogrodzie musi być dużo kolorów? Wystarczą trzy, mniej znaczy więcej. Cudnie