Wiesz, ja mam tylko żal, że kiedy sadziliśmy, nie miał zastrzeżeń. Przecież pierwsze, z których tylko kilka się przyjęło, sadziliśmy już trzy lata temu, w 2011 roku. Ani w ub. roku, kiedy sadziliśmy resztę.
Dopiero teraz.
Sąsiad nie jest zły facet, chcę zachować z nim dobre kontakty.
No, ale utargowałam co najmniej kilka lat, bo przypomniałam mu, że to on jest zobowiązany decyzją środowiskową do posadzenia żywopłotu z rodzimych gatunków. Skoro nie zrobił, to my zrobiliśmy za niego Na to sąsiad stwierdził, że będzie sadził żywopłot ze szmaragdów. No to zaproponowałam, że jak posadzi i on ten żywopłot podrośnie, to brzózki usunę.
Tess, jak byśmy się kiedyś spotkały to godzinami mogłabym Ci opowiadać, jak ludzie potrafią być samolubni i zawistni, ale tak jak piszesz to mało ciekawy temat i szkoda gadać o takich.
U siebie przesadzam co chwila Tarę (wredota przypala się już chyba nawet od samej temperatury powyżej 20 stopni, ale chyba znalazłam jej miejsce) i ostatnio Lime Rickey, Citronelek nie ma i chyba nie będę mieć, bo je to na pewno popali. Zaraz zerknę u Ciebie czy wkleiłaś ich zdjęcia.
Pozdrawiam
Tesiulka, dobrze, że kilometry napisane słownie (siedemdziesiąt dwa ), bo skłonna byłabym posądzić Cię o 'czeski błąd", jakkolwiek z Czechami niewiele to ma wspólnego.. mój dwukołowy rumak odmawia posłuszeństwa po kilkunastu kilometrach albo raczej ja odmawiam dalszej współpracy i "dalej nie jadę"... jak to dobrze, że tu mosty są gęsto, a ścieżek rowerowych mało... bo jakby tak mojemu dziecięciu rajdu po bezdrożach się zachciało, musiałby się mocno naszukać, bo bezdroży u nas niet.. droga za drogą.. noga za nogą.. rower ... za rowerem
odpoczynku w rowie zazdraszczam bezwstydnie... ach.... tak się położyć beztrosko i nie martwić się, że zaraz ktoś wezwie pogotowie do leżącego w rowie, bo słabo mu...
Tess jeśli pozytywnie to zazdrość
Co do stipy to miałam w tamtym roku 4 szuki 3 nie przeżyły, 1 zaczeła wypuszczać kilka listeczków ale wkurzała mnie wyciapałam. Wiem jednak, że u niektórych zimują np u Myszorka nawe się wysiewa
potwierdzam... żywopłoty z ligistra potrafią być piękne...a co do brzózek to jestem trochę zdziwiona i zaskoczona...on (sąsiad) może Wam narzucać co sadzić macie?...ja wiem, że dobre kontakty z sąsiadem to fajna sprawa, ale on chyba przesadza....no nie wiem...ale ja ma takie zdanie....i bardzo współczuję...a tak się na nie cieszyłaś....może już nie będe pisała nic, bo się zbytnio nakręcam...
Irenko, ja też u Ciebie już bardzo dawno nie byłam. Niby mam wakacje, ale i tak czasu za mało na wszystko co by się chciało. Na wolniejszych obrotach działam, ale po to są wakacje. Ten psychoanalityk to mi się spodobał u Domi i skopiowałam do swojej sytuacji Pozdrawiam.
Syla, zapytałam o cenę i myślałam, że nie kupię, bo sobie pan zaceni, a on mi 6 zł za dwa zaproponował. Szybko dokonałam transakcji, żeby się nie rozmyślił. Z rynkiem to tak jest, że chodzisz ileś razy i nic, aż tu nagle coś się trafi.
OK, kwiatki uszczypnę, choć chętnie sprawdziłabym jak wyglądają. Jeśli chodzi o runiankę, to wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że tak właśnie jest jak piszesz.
Gratuluję szkółki hortkowej Kwiatki z tych horti świeżoukorzenionych radzę usunąć, po co ma się wysilać? Ja na swoich tak zrobiłam.
Zaintrygowała mnie teoria dot. zieleni runianki i cenia. Czy chodzi o to, że w cieniu ma ładną, soczystą zieleń, a w słońcu jest nijaka?
Idę poczytać dalej wspak
A plątałam się po podlaskich ścieżkach
Raz to nawet w sesnsie dosłownym
Małż mnie wyciągnął na wycieczkę rowerową przez pola, lasy, dróżki i bezdroża. Założenie: zaczynamy po jednej stronie Bugu, przeskakujemy na drugi brzeg, kończymy na tym, gdzie zaczęlismy. Tyle, ze "przeskoczenie" na drugą stronę wymagało przekręcenia ponad 40 kilomertów Siedem godzin na siodełku, łącznie przejechane siedemdziesiąt dwa kilometry, z przerwami na: zjedzenie kanapek na wale nadbużańskim, zjedzenie objadu w restauracji w Małkinii i dziesięciominutową regenerację potwornie bolących mięśni nóg w przydrożnym rowie
Pomarańcz kiepsko konweniuje. Ze wszystkim. Będę kobicować, a jeśli dasz radę, uznam, żeś cudotwórczyni
Irenko, nie chcę żywopłotu z ligustru Napisałam o nim, by podkreślić pracowchłonność zywopłotów liściastych. No i dltego, że był naprawdę cudownie utrzymany i wygladał rewelacyjnie. Ale u mnie ligustrowego nie będzie.
Choć może rozważę ligustr w moim podlaskim ogrodzie, bo sąsiad brzózki oprotestował Takie piękne już są, wszystkie się przyjęły, a on, że duze drzewa z tego będą, i zagrożenie stwarzać będą
Ech, moje z patyczka niemal wychodowane brzózeczki ...
Zguba jest No nareszcie, gdzie byłaś?????
będę sadzić, zobaczymy co będzie to będzie, a może będzie dobrze
Rąbków będzie więcej, kolorów już na pewno nie Muszę wymienić liliowce z pomarańczowych na inne, albo dosadzić biele do pomarańczy.. bo nijak nie pasują, ale mam sentyment do nich, bo są od mojego taty
Drzewka już raczej się nie odratują... będą inne
Sadzić. Jeśli sa w dobrym stanie. Co prawda i ze świeżych różne efekty wychodzą, ale warto spróbować. Najwyżej wyciepiesz.
Odkryłam (tzn. Ty odkryłaś rąbki innych kawałków ogrodu), że BB to nie tylko biel
No i szkoda drzewek... Myślę, że to do odtratowania, to nadmiar wody w tym roku tak roślinkom szkodzi.
Kochani, faktycznie się zagubiłam w czasoprzestrzeni... Czasu na wszystko brak. Doba jakaś krótka, dni w kalendarzu jakby ubyło
Decyzja nie zapadła jeszcze. Strasznie mnie kuszą cisy, własnie za ich elegancję i zimozieloność. Ale i grabowy żywopłot mnie nęci - choć wiem, że pracochłonny jest bardziej.
Widziałam niedawno żywopłot z zupełnie zwyczajnego ligustru, miał metr szerokości, siedem lat, i był cudownie gęsty. Ale właściciel tnie go równie często jak kosi trawnik
Zostawiam sobie czas do namysłu do jesieni, bo teraz w miejscu gdzie miałyby być cisy rosną horti, które lada moment kwitnąć będą. Szkoda byłoby je teraz ruszać.
Jak to przepadła? Pewna byłam, że wygłosiłam peany nad rabatą różaną zgapioną od Madżenki, co to ją Madźenka teraz zgapiać zamierza
Nie wygłosiłam jednak... Bo teraz pisze po przeczytaniu 154 kolejnych postów - i rzeczywiście... peanów brak...
Izo, rabata do zgapienia Róże przecudnej urody, chyba czas, żeby i u mnie różane krzaczki zagościły
No, przeczytałam wszystko. Obejrzałam wszystko.
Szczekę zbieram z podłogi, podziawiając sprawność i fachowość wykonawców, ogród z lotu ptaka (foch już właścicielce daruję, tyle ich już było, zwiewności...
Zazdroszczę nawadniania, mam nadzieję, że rozumiesz, iż w pozytywnym znaczeniu?
Uśmiałam się z tego, że Cie zabrał w charakterze żywego radia Ja też "robiłam za radio" dość często, choć już bardzo dawno temu. A czy Ewoweradio śpiewa? Bo tessiowe śpiewało
W mysleniu nie pomogę, wiesz, jak u mnie z wyobraźnią marnie
Ogródeczek coraz piekniejszy, a miscanty super zrobiły tej rabatce.
Ewelinko, jesteś A ja w głowę zachodziłam, co to za Welka mnie odwiedziła
Normalnie mnie trzepie, jak myślę o takich postawach. Qrcze, przecież to powinno działać w odwrotną stronę - pozytywny przykład powinien zachęcać innych do równania "w górę"... Ech, gadać się nie chce.
Horti hayes starburst mnie zaintrygowała. Bardzo ciekawa.
Moje citronelki chyba trochę lepiej, ale nadal podsychają. No cóż, źle oceniałam sytuację, tj. poziom nasłonecznienia tej rabaty, teraz zbieram owoce.