Zuza, bardzo Ci współczuję sąsiadów miłych acz bezmyślnych
Nie ogarniam tej żądzy wycinania. Nie wiem czym się ludzie kierują... Rozumiem, kiedy komuś coś uschło, albo chce mieć sad i słońce, albo jeszcze jakiś ma inny pomysł, ale mam wrażenie, że u nas (globalnie) się tnie, żeby ciąć, bez planu i pomysłu oraz bez sensu
U nas też krajobraz księżycowy się zrobił, płakać się chce, ale nie mamy na to wpływu.
Nowa sąsiadka, dwie działki dalej, mówiła, że wytnie tylko tyle co pod domek trzeba. Pod piły poszło Wszystko. A miała takie piękne sosny, zdrowe, rozgałęzione... Zostały u niej na działce 4 gołe brzozy. Powiesiła budki dla ptaków. I pyta czemu ptaków tak mało lata...
Trzy działki dalej wycięli wszystko... Z pozycji leżącej po obudzeniu nie widzę, ale jak tylko się spionizuję to widzę jeden wielki glac-plac

Płakać się chce bo też nie bardzo wiadomo czemu ta wycinka ma służyć...