W ogrodzie pracuję minimalistycznie. Pościnałam kwiatostany większości hortensji. Wiatr i tak je urywał i poniewierał po różnych zakątkach.
Jeśli pogoda zacznie sprzyjać dłuższemu pobytowi na zewnątrz, to rozpocznę ścinanie miskantów. Tradycyjnie zrobię to na dwie raty. Najpierw góra, czyli liście, a potem patyki. Te grubsze wykorzystuję potem w warzywniku.
Wypadałoby też się zabrać za bielenie drzewek w sadzie, ale to już chyba po świętach.
W ogrodzie stagnacja, ale widoki nie są przygnębiające.
Ptaków jest mrowie. Zniknęły wszystkie rajskie jabłuszka.
Zazieleniły się listki szafirków, ciemierniki pączkują nieśmiało, a ja powolutku zaczynam myśleć o nowym sezonie.
Ale zanim to nastąpi trzeba nabrać sił, odetchnąć od codzienności. Święta będą temu sprzyjać, taką mam nadzieję.
Dla Wszystkich Ogrodniczek i Ogrodników (dziękuję, że jesteście!

)