Hej, hej, kolego, przecież wirusa nie dostaniesz od nas, jak zajrzysz do swego wątku. Ja tu ciągle czekam na Twoje chryzantemki. Swoich dzisiaj nawet nie sfociłam, bo byliśmy dosłownie pół godziny.
Mokro było i z góry kapało. Zdrowia dla Twej rodziny, wiesz przecież , że u nas masz wsparcie.
Zostawiam moje chryzantemy.
Paskudny tydzień za nami. Oby następny był lepszy. Fronty atmosferyczne uczyniły z mej głowy bańkę ściskaną przez imadło. Okropne uczucie. Pomogło zwłóczenie się na świeżym powietrzu.
W piątek dokonałam aktu eksterminacji tamaryszków. Dumam teraz jak pozbyć się karp, bo widać, że one mają tendencję odradzania się jak feniks z popiołu.
Wiosną trzeba będzie dopieścić ten fragment, ale już teraz widać, że sąsiedztwo zyskało więcej światła. Obok rosną dwie róże, ostróżka, pierisy.
Kosiarka dalej w naprawie...