I nam też udało się dotrzeć do Madzi po raz kolejny tydzień wcześniej. Tym razem nie na roboczo. I choć nie upłynęło za wiele czasu to tak jakby inny ogród odwiedziło się. Niestety było bardzo gorąco i nie można było za długo przebywać na zewnątrz. I mocne słońce przeszkadzało. Ale wrzucam trochę fotek z cudownego, pełnego kolorów, struktur i zapachów ogrodu Madzi.
Przy wjeździe. Choć wiem, że już nieaktualne widoczki.
Jolu, też bardzo lubię tę różę, za kolor i właśnie ten aksamit płatków, moja kwitnie już drugi raz.
Powojnik Paul F. rośnie bardzo mocno i trzeba go kontrolować. Ja go spuściłam z oka i zarósł mi jodłę,
kilka gałęzi uschło, a jego z powodu wysokości trudno było z niej usunąć.
Pięknie masz w ogrodzie.
Wiem że to już przeszłość, ale zachwycam się tym romantycznym warzywniczkiem. Incydentów kleszczowych współczuję bardzo.
Spotkania w dobrym nastroju są cenne i dobrze że się udają, zakupy upychane do auta też widziałam