Tarcia, dzisiaj robiłam obchód ogrodu pod kątem jego zdrowotności. Mrówek, mszyc, ślimaków i innych tajemnych bytów jest zatrzęsienie. Dziur po nornicach już nie liczę. Kot zaprzestał spożywania posiłków w domu, bo co chwila coś łapie. Pierwszy raz jakieś tałatajstwo przyplątało się do wiąza JH.
Wieczorem się rozpogodziło. Mogłam zrobić oprysk roztworem tymolowym.
Jedną z grusz zaatakował chyba parch. Musiałam ścinać czarne końcówki pędów i robić oprysk miedzianem.
Kolorki dopiero zaczynają się pokazywać w wersji bardziej okazałej niż do tej pory. Będzie się działo.D
Po wczorajszej burzy powaliło piwonie. Szkoda.
W tym chaszczach poniewiera się róża Veilchenblau. Lezie, gdzie chce. A ja jej nie przeszkadzam.