Dziękuję za tyle miłych słów o moich roślinkach.
Aniu ja jestem osobą bardzo kontaktową, lubię gości, ale zaznaczam że zapraszam tylko na kawę. Leczenie mojego raka złośliwego skutkuje wieloma skutkami ubocznymi. Teraz bardzo bolą mnie nogi, myślałam, że jak inne dolegliwości minie i to, ale to prawdopodobnie neuropatia i nie chce mnie to opuścić. Ogród nie jest tak dopracowany jak bym chciała, ale po prostu nie mam sił. Bazuję na tym co wypracowałam w poprzednie lata.
Fotki klonów dla Ciebie Małgosiu jeszcze malutkie ale pojawiają się juz nowe przyrosty, mączniaka nie mam bo przy okazji innych roślin pryskam też klony
Reniu, pisz szybciutko, ja Cie proszę, co tu masz na tych zdjęciach, bo mię zamurowało osobiście rozszyfrowałam ogórecznika (chyba), krwawnika, ale to z czerwonym czubem , białe, jakieś fiolety... no cudo, co to jest?
Osobiście nie słyszałam burzy bo spałam, ale mam takie informacje od tych z lżejszym snem. U mnie już kilka w tym roku przeszło. Jedna z bardzo mocnym deszczem, tak mocnym, że gniazdko z jajkami makolągwy z tui wymyło
Ta pomarańczowa róża kwitnie prawie non stop cały sezon (ma chyba tylko jedną krótka przerwę), czerwona na tej samej rabacie dopiero się rozkręca, część też kończy, ale niektóre będą piękne cały sezon (np. Swany).
Jeżeli chodzi o nawożenie, to nie stosuję żadnej zasady w tej kwestii. Pewnie to błąd, ale róże u mnie mają bardzo zróżnicowane terminy kwitnienia. Wczesną wiosną podrzucam obornik, kompost i popiół. Potem zaczynam podlewać gnojówką (wychodzi kilka razy). Ostatnio podlewałam w zeszłym tygodniu. Tarasowe kwiaty jednoroczne podlewam florovitem i jak mi coś w konewce zostanie, to też trafia pod którąś z róż, to samo jest z hummusem pod warzywa.
To miała być Louise Odier. Chyba powinnam się mianować królową ogrodowych pomyłek
Jeżówki w stipie mam i ja
Lawendowa pięknie pachnie, za to heliotropy z wysiewu dużo mniej od tych sklepowych.
I na koniec czerwone maleństwo na różance. Bałam się tej czerwieni, ale jest lekko muśnięta buraczkiem i chyba tu zostanie.
Kilka ujęć po nocnej burzy.
Przy śmietniku ciągle królują róże, już z lekkim różowym rumieńcem. Reszta też jest ładna
Bzyczki szaleją na mokrych kwiatach.
Ostatni bodziszek żałobny, a za nim dębolistna. Kwiaty ma piękne, ale nie daje rady ich udźwignąć.
Urodzin nigdy dość, więc teraz kolejne!!! Tym razem na pewno rozpoznacie i jubilatkę i uczestniczki imprezy.
Nasza Margarete kończyła…no ustalmy że 30 lat i tego będziemy się trzymać !!!
Przyjęcie było niesamowite! Pogoda dopisała, goście także, frykasy na stołach, trunki wypełniały kielichy, a relaks na nowej huśtawce rewelacyjny. Jednym słowem śmiech, dobre humory i super zabawa!
A to jeszcze nie koniec imprez w ogrodowiskowym gronie. Kolejne już wkrótce…
Teraz po trzecie, czwarte i następne… czyli miliony kolejnych spraw, tych mniejszych, średnich, dużych i całkiem ogromnych też załatwiłam. Nareszcie !!
Na koniec najprzyjemniejsze. Czyli imprezy !
Urodziny mojej teściowej. Nie żeby zaraz jakaś okrągła rocznica, ale po prostu impreza niespodzianka zorganizowana na wolnym powietrzu, w super towarzystwie.
Tort był przepyszny, a balony troszkę odmłodziły solenizantkę .
Po drugie.
Tak się złożyło że na koniec czerwca przypadał termin operacji okulistycznych moich rodziców. Oboje w ten sam dzień mieli mieć zabieg. Tak więc żeby nie było za prosto, zawiozłam ich do kliniki …w Czechach.
W związku z tym machałam do Was z Cieszyna Czeskiego !!!
Ok., temat wyjazdów medycznych i rekonwalescencji też ogarnięty.
W tej wierzbie Iwa szpaki (chyba) założyły gniazdko - nie chciałam tam mocno zaglądać, by nie straszyć podczas wysiadywania jajeczek.
Doczekałam się zawiązków pierwszych pomidorków. Rok temu ok. 10 lipca zbierałam już dojrzałe owoce, teraz trzeba będzie na nie jeszcze poczekać, ale fajnie, że są
Sadźca wiosną próbowałam trochę ograniczyć, ale i tak jest kolos