To romantyczne bujanie długo zapamiętamy. Jak wczoraj wywoziliśmy belki to nawet pan z gminy w punkcie odbioru odpadów był zaskoczony, że belki były tak spróchniałe, a farba nie ruszona. Coraz bardziej nie lubię drewna, choć ładne, ale nie trwałe.
Coraz więcej roślinek odwraca uwagę od szkód przymrozkowych. Niektóre daje się usunąć.
Przycięłam żywopłot z buka i już nie straszy. Przy okazji odkryłam zdobniczkę
Tak to najważniejsze.
Z tą konsekwencją to coraz gorzej u mnie Chyba w odpowiedniej kolejce stanęłam podczas dobierania genów Ale do innych kolejek nie trafiłam
Pewnie będą problemy, ale nam nadzieje na dobre zakończenie.
Faktycznie wszystkiego po trochu i chyba tak mi odpowiada. Choć roślin z pewnych gatunków nie mam, np. wrzosów.
Drzewa już spore porosły i tworzą górne piętro.
Tu zagląda glediczja od sąsiadów.
Huśtawkę trzeba było pociąć piłą, bo pędy winogron belki oplatały. I chyba to winogrono nas uratowało od gorszych konsekwencji. Grube pędy zamortyzowały upadek. Chcemy je zachować. Na razie leży na ziemi. W piątek eM z synem i moją siostrą pocięli i rozebrali całą konstrukcję.
Ostatnio życie stało się bardzo wymagające...kiedyś trzeba było zajmować się tylko dziećmi...A teraz wnukami i swoimi rodzicami, a człowiek ma mniej siły i cierpliwości...
Maj mimo,że zimny to piękny. Ale mamy już prawie połowę czerwca( ale ten czas goni!)więc cieszmy się czerwcem Odwiedza mnie, a raczej ogród, kilka różnych kotków.Pewnie przyciąga je kocimiętka