Zoo opolskie ma naprawdę przyjemną zieleń. Szczególnie podobały mi się wszelkiego rodzaju przegrody, zielone z pnączy i żywopłotów, oraz drewniane.
A dzisiaj duszno i burzowo. Ciekawe jak moja szklarnia. Zostawiłam otwartą na przestrzał. Zwiało ją czy nie ?
Pochwalę się jaki piękny bukiecik dostałam Nazrywany w stawie prywatnym, więc nie krzyczała, że pod ochroną
A on nie ma za mokro? Chorują, gdy rosną w cieniu, mają za mokro i nie lubią przenawożenia azotem. A patrząc na nalot szpaków to jeszcze rozważyłabym czy nie mają w korzonkach opuchlaków - one je uwielbiają.
U nas deszcz w tym roku to duża rzadkość, nie miałabym nic przeciwko, żeby jeszcze popadało.
W czasie burzy było czym oddychać, temperatura spadła o dobre 13C , jednak po deszczu znów się ociepliło, no i wilgotność jak w tropikach, wszystko paruje. Z roślin położyła się głównie kocimiętka, ale bzykom to nie przeszkadza, już urzędują Dobrze, ze grad nie doszedł. W ub. roku zrobił sieczkę z róż, lilii, na stawku do końca sezonu liście były pocięte.
Musiałam się sporo cofnąć, ale znalazłam
We wtorek Krakus podobną glediczję mi pokazywał tylko mniejszą i pytał co ma z nią zrobić. Zobaczyliśmy, która z dwóch gałęzi daje się bardziej nagiąć, a druga będzie do usunięcia.
Szkoda, że od razu jej jednego przewodnika nie zostawiłaś. Ja bym zobaczyła, który idzie bardziej prosto i daje się w pionie ustawić, a drugi bym usunęła. Za nisko się rozgałęzia. Przywiązać ten zostawiony do długiego palika i czekać. Ona sam potem się rozgałęzi. Jeśli chcesz mieć bardziej zwartą to ją potem przycinaj, ja swoich nie tnę bardzo, tylko pojedyncze gałęzie koryguje jak z czymś kolidują. Cięcie wiosenne zagęszcza, cięcie letnie koryguje.
Łapię, łapię , jakże by nie
Beczka pełna. Spadło 24l wody/m2 . To już coś . Grad nie dotarł do ogrodu. Deszcz trochę gałązek poobrywał, parę roślinek położył, ale ogólnie grzechem byłoby narzekać
Długi weekend, cieszę się bo wreszcie ciut wolniej człowiek żyje. A za tydzień idziemy wszyscy na urlop, mieliśmy w sobotę powitać Italię, ale niestety nie teraz. Jak wszystko dobrze pójdzie jedziemy we wrześniu. Do końca nie wiedziałam czy otworzą granice i przełożyłam wczasy.
Zastanawiamy się, czy gdzieś wyjechać ale korci mnie porobić coś w ogrodzie, szczególnie że chłopcy chętni do pomocy Czas pokaże. Może takie jednodniowe wypady będziemy uskuteczniać . Wczoraj byliśmy w zamku Mosznej, piękne miejsce
Po długiej przerwie wreszcie udało nam sie popracować w ogrodzie. Strasznie zapuszczony. Dzisiaj cięłam od rana, kosiłam i sprzątałam. Po ostatnich ulewach wiele roślin poniszczonych leży zmarnowanych na ziemi, krzewy porozkładane na wszystkie strony, kwiaty poobijane. Ale powoli do przodu już tak bardzo nie starszy.
Zobaczę może jeszcze jutro coś podłubię, chyba że mnie chłopcy wyciągną na jakąś wycieczkę. Rozjeździli się ostatnio. Młody ma chwile luzu i już nie musi stale siedzieć przed komputerem. Wreszcie się zaczął ruszać , to jakaś masakra to zdalne nauczanie, przy jego ambicji w ogóle z domu nie wychodził, bardzo mu zależało na świadectwie. Z jednej strony bardzo się ciesze z jego wyników z drugiej martwi mnie to że z nikim się nie spotykają w końcu szkoła to nie tylko lekcje i nauka...
Jakiś czas temu na części warzywniaku w szklarni pojawiły się dziwne grzybki... co to jest. ? Ktoś się spotkał. ? Szkodliwe ? Walczyć z tym ? Jak ?
I skąd się to mogło wziąść?