Parno i duszno, co jakiś czas niebo zasnuwa się granatowymi chmurami, grzmi i ulewnie pada. Jutro ma być podobnie.
W przerwie między burzami ścięłam naparstnice, bo pod wpływem opadów zaczęły się pokładać. Wycinam też kwiaty róż, które przestały być atrakcyjne. Tyle mogę zrobić, żeby zapobiegać rozwojowi chorób grzybowych. O opryskach ekologicznych mogę zapomnieć.
Nie wiem, czy zakwitnie Reine des Violettes i M'me Isaac Pereire. Pąki mają mocno zmoczone i nie chcą się rozwijać. Podejrzewam, że wygniwają. Te najbardziej podejrzane pąki wycinam.
Podczas obchodu ogrodu odkryłam, że uroczo kwitnie sit.
Między zimozielonymi kolumnami kwitną już białe tawułki.
Drugi egzemplarz rodgersji co prawda nie zakwitł, ale wyprodukował mnóstwo okazałych liści.
Spora ilość opadów znacząco wpłynęła na wzrost masy obu posiadanych odmian hakonek. Wychodzi na to, że ta trawa uwielbia wilgotne stanowisko.