Tak jak napisałam rano, deszczu tyle, że można było odetchnąć świeżością. Może jeszcze w nocy coś kapnie. Chmury są, ale wysoko.
Dziś zabawiałam się w pikowanie petunii. Pierwsze pikowanie. Siałam na początku kwietnia, gdzieś koło Wielkanocy. Mikre te sadzoneczki, ale mam nadzieję, że jeszcze się rozbujają, jak drugi raz przesadzę na własne doniczki. A potem w ogród. Jest z tym zachodu trochę, ale, że siedzę w domu, czas trzeba wypełniać. A nasiona swoje, kiedyś zebrane, żal było wysypywać. Zdjęcia moich "ekstra petunii" wstawię jutro, bo mi dziś ostrość padła. ha, ha.
A dla Was na wieczorne zaglądanie: petunie z ub. roku. Oczywiście kupowałam. Ciekawe, czy tegoroczne powtórzą kolory?