Na dwa tygodnie „pooperacyjne” wzięłam do siebie kotkę tesciowej.
Dziewczęta za sobą nie przepadają, delikatnie mowiąc.
Co prawda krwi nie ma i futro nie fruwa ale jest nerwowo.
Ostatnio seniorka miała z nerwów wylizany caly brzuch,
Teraz moja sobie wydrapała i wylizała placek na karku.
Juz się wszystko zagoiło ale uniemożliwiam jej lizanie.
Mialam pelno siewek (znaczy w doniczkach, z wlasnego wysiewu).
Nie dozyla do kwitnienia ani jedna. Wszystkie zostaly pozarte.
Zakwitla tylko jedna z ubiegłego roku. Taka najbrzydsza, pojedyncza.
Ciekawe jest co piszecie.
Moje werbeny rosną i na słonecznych rabatach i takich półcienistych.
Jest im źle tylko w jednym przypadku. Nie mogą mieć wielkiej konkurencji.
Jezeli mam mnóstwo siewek w jednym miejscu to nie urosną i nie zakwitną wcale. Tak jakby stoją w miejscu.
Wiosną z takiej kępy siewek wybieram największą sadzonkę a resztę wyrywam. Wtedy rosnie pięknie.
Ja mam tylko jednego pięknego rozchodnika.
Pozostałe to jakies suche truchła w tym roku.
Marcinki mam tylko w jednym miejscu ale radziły sobie rewelacyjnie. Wiosna je podzielę i porozsadzam.
Kamienna ścieżka wyszła Ci genialnie. Ta kamienna palisada też fajna, choć chyba na nią trochę narzekałaś. Lubię naturalne materiały, więc te kamienne elementy bardzo w moim stylu.
Życiowe nieprzyjemności - oby już poszło z górki
Wygląda na bardzo wkurzoną ale to tylko pozory.
To fantastyczny egzemplarz kota.
Przeczołgał mnie ten tydzień. Kilka dni spedzilam na wypadach do weterynarza.
Koteczka teściowej podupadla mocno na zdrowiu.
Od paru lat szwankowały jej nerki i w ubiegłym tygodniu jej stan się pogorszył.
Dzisiaj pojechałyśmy do weterynarza aby ja uśpić.
Była u nas dokładnie 17 lat. Przybłąkała się w długi listopadowy weekend.
Masakryczny dzień.
Przykre. Trzymaj sie jakos. Naszego Kastusia tez ostatecznie zalatwily nerki. Wczoraj minal rok kiedy odszedl. A jakby wczoraj. Tesknimy za tym dziadem.