Aniu, strasznie się ucieszyłam, że Twój wątek króciutki, bo przeczytałam jednym haustem! Bardzo się ucieszyłam, że u siebie „sprezentowałam” Ci
akurat chryzantemkę! No co za intuicja...
Nie rozumiem, dlaczego większość ludzi uważa chryzantemy za kwiat cmentarny. Ja je uwielbiam! I przydadzą mi się Twoje wskazówki odnośnie ich pielęgnacji, bo znoszę do domu wszystkie przekwitnięte z cmentarza i próbuję je reanimować, ale niestety, większość okazuje się tylko jednoroczna. Ale jedną dużą kulę mi się udało uchować i w tym roku pięknie kwitła. Długo myślałam, jak podsumować Twój ogródek ... I natrętnie przychodzi mi tylko jedno słówko: jest po prostu ... słodki! Więc pasuje do niego ten cukiereczek w kapelusiku... I to okamyczkowane oczko... - śliczne!
Jeszcze parę spostrzeżeń: masz ładny gatunek jukki – ma takie proste, strzeliste liście, moja jakaś taka... potężna, ale rozlazła i liście się jej przełamują. Odnośnie pęcherznic: mam i Luteus i Diabolo. Ponieważ zachwycałam się ich kwitnieniem, pozwoliłam im rosnąć, jak chciały. Aż do ub. roku, kiedy zaczęły być bardzo rozłożyste i niekształtne, a na dodatek niemożliwie rozsiane po całym ogrodzie! Mocno je przycięłam, i tak już będę co roku, bo zyskały na wyglądzie, a do tych siewek już nie mam siły. Moją Luteus jak była młodziutka, też przypalało, ale ostatnio jakoś nie zauważam..
Miło mi było u Ciebie...