Hortensje uwielbiam tak, jak róże. Zawsze przed Wielkanocą, jak tylko mrozy odpuszczą, jadę na Bronisze zakupić kilkanaście sztuk na dekoracje w donicach. Moje ulubione: białe, ale od jakiegoś czasu mam też niebieskie. Ponieważ w gruncie często przemarzają, gdyż Hydrangea macrophylla kwitnie na pędach zeszłorocznych, traktuję je jako rośliny sezonowe. Nie są drogie, gdyż cena hurtowa kilkunastu sztuk na giełdzie kwiatowej jest dużo niższa niż w kwiaciarni, więc bez trudu i wielkich kosztów można pięknie udekorować wiosenne tarasy i wejście do domu roślinami, które długo będą kwitły i co najważniejsze niezawodnie. Ten sposób dekoracji stosuję już od kilku lat i bardzo mi się podoba, że od kwietnia do jesieni mam wielkie kwiatostany moich ulubionych kwiatów. Kiedy przekwitają, robią się zielone, nieco różowieją, ale i tak mi się podobają. Jeśli ślimaki je zjedzą, wtedy oddaję rośliny do ogrodu Babci Jasi lub sąsiadki Wiesi i tam kwitną w następnym roku.