Niektórzy obcinają badyle o 1/2 1/3. Cebula przecież wciąż jest żywa i pobiera składniki pokarmowe. Najczęściej nie robię nic, ewentualnie obrywam nasienniki. Dla mnie badylek jest wyznacznikiem, że już tam coś rośnie i jak mam dosadzać i badyle wykręcam nawet na wiosnę. Prawidłowo powinno się go właśnie wykręcić. Jak jest dobrze suchy to wyjdzie bardzo łatwo.
Inną sprawą jest remanent i chęć rozmnożenia. Przy badylku są naokoło poobsadzane cebulki przybyszowe. To na jesieni wykopuję całą cebulę podważam ręką pod spód. Cebulę matkę ciągnę mocno do dołu i się urywa, a te knoty wsadzam w inne miejsce. I tak powstaje fajna mała szkółka. Pęd wyrywam jak jest zielonkawy . I wsadzamy w miejsce gdzie jest czysta gleba, nie ma żadnej konkurencji. Można w donice pakować również. Jak mam kaprys to sieję z nasion i czekam na siewki, rozmnażam z łusek i przekopuję , wykopuję i kombinuję. Nie ruszam niektórych katalogowo przez parę lat, wtedy naprawdę silnie kwitną. Po co najmniej trzech latach lilia pokazuje swoją prawdziwą klase. Np. tygrysia
Nie hoduję lilii orientalnych, chociaż powalają urokiem i zapachem. Mam ich naprawdę tyle, że można na palcach policzyć. Dużo eksperymentuję i sam się uczę od innych. Wyjątek dla cackania się i wykopywania robię dla lilii longliforum. I czekam właśnie na ich kwitnienie. Pachną nawet przez pąki
I co rusz szukam nowych i mam co roku parę nowych okazów. Na jesieni poeksperymentuje z martagonami.
Może się powtórzę, ale lilie to naprawdę wspaniała przygoda. Są nietypowe, jest ich tyle, że nie zbierze się wszystkich
Zakwitło by dużo więcej, ale przymrozki dały się we znaki, szczególnie liliom z grupy OT.