Tak w skrócie

Organizacją zajęła się 'najmądrzejsza mamusia' która nie miała o tym bladego pojęcia i załatwiła sale 400 osobową na ok 700 zaproszonych

Oczywiście to byłoby nic gdyby nie 2 godzinne opóźnienie z wydawaniem posiłków. Częśc osób siedziało tam gdzie powinna blisko głównej sali, reszta porozrzucana po całym budynku. Żeby było weselej zespół zrobił zwarcie i przez półtorej godziny siedzieliśmy przy świeczkach. Nie powiem było zabawnie, ale osoby lubiące trunki 'spod stołu' wykorzystali ten moment i źle skończyli

Co było potem to już nawet nie ma co opisywać. Jedyne co dobrze wspominam to zjedzenie chyba 2kg owoców z czekoldą przy świecach

Nikomu nie życze takiej rozrywki, chociaż teraz mam co opowiadać

a na pzestrzeni czasu wspominam to z uśmiechem.